Sebastian Boenisch stwierdził, że polska reprezentacja nie jest smutna z powodu remisu z Rosjanami. - Druga połowa należała do nas. Rywale nie mieli ani jednej poważnej sytuacji, oprócz rzutu wolnego. W przerwie meczu powiedzieliśmy sobie w szatni, że właściwie jeszcze nic się nie stało, bo przed nami 45 minut i trzeba to wykorzystać. I myślę, że pokazaliśmy się z bardzo dobrej strony. Rosjanie mogli liczyć jedynie na kontry - mówił. - Myślę, że byliśmy lepszą drużyną w starciu z Rosją. Mecz z Czechami będzie z kolei jak finał - dodał.
Polski obrońca stwierdził, że cała reprezentacja zdaje sobie sprawę z wagi meczu z Czechami. - Marzymy o ćwierćfinale, a on jest osiągalny tylko poprzez zwycięstwo. Na pewno będziemy znakomicie przygotowani. Z pewnością wiele rzeczy można jeszcze poprawić. Jesteśmy jednak pewni siebie i nie możemy się tego spotkania doczekać - przekonywał. - Jestem przekonany o tym, że mecz z Czechami będzie najlepszy w naszym wykonaniu - podkreślił.
Boenisch stwierdził, że gra na Stadionie Narodowym przy otwartym dachu była znacznie łatwiejsza. - Nie było tak duszno. W przerwie meczu z Grekami z koszulki wycisnąłem kilka litrów potu. 12 czerwca było znacznie lepiej. Nie czuło się tak bardzo gorąca i znacznie łatwiej mi się dzięki temu biegało, a w gardle nie drapało - powiedział polski obrońca.
ja, PAP