LeBron James to jeden z najlepszych, a niektórzy uważają wręcz, że najlepszy koszykarz w dziejach NBA. Gwiazda Los Angeles Lakers, pomimo 38 lat na karku, nadal czaruje na parkietach najlepszej koszykarskiej ligi świata. Król James wielokrotnie podkreślał, że chciałby zagrać razem ze swoim nastoletnim synem w jeden drużynie na koniec kariery.
Bronny James nieprzytomny na treningu, szok w USA
Bardzo niepokojące wieści napłynęły ze Stanów Zjednoczonych w sprawie syna LeBrona Jamesa. Okazało się, że podczas letniego treningu z uczelnianym zespołem USC, Bronny James nagle źle się poczuł. Koszykarz, który ma dopiero 18 lat, stracił przytomność, stwierdzono zatrzymanie akcji serca.
Zawodnik otrzymał natychmiastową pomoc, dzięki której ostatecznie nie stało się nic gorszego, co mogłoby zagrażać jego życiu. Syn legendy został bardzo szybko przetransportowany do szpitala. Początkowo przebywał na OIOM-ie, ale po kilku godzinach młodego zawodnika przeniesiono już na zwykły oddział.
Szpital, do którego trafił Bronny James, wydał również specjalne oświadczenie, uspokajając opinię publiczną w USA. Czytamy w nim m.in., że stan młodego koszykarza jest stabilny. Syn zdobywcy największej liczby punktów w historii NBA będzie przez najbliższy czas dochodził do siebie pod opieką specjalistów.
Co dalej z karierą syna LeBrona Jamesa?
W USA rozpoczęła się jednak dyskusja dotycząca przyszłości następcy Króla Jamesa. Przypomnijmy, że Bronny James ma reprezentować w najbliższym sezonie Uniwersytet Południowej Karoliny. Docelowo koszykarz miałby trafić na listę draftu w 2024 roku.
Jak jednak najczęściej bywa, w obliczu tak poważnych wydarzeń związanych ze zdrowiem, sportowe plany biorą czasem w łeb. Z tego też względu Bronny James z pewnością przejdzie dodatkowe badania i testy, pozwalające ustalić przyczynę dramatycznych wydarzeń podczas feralnego treningu. I czy mogą one rzutować na plany przyszłej kariery – nawet na parkietach NBA.
Czytaj też:
Z Realu Madryt do Śląska Wrocław. Wielki talent wraca do PolskiCzytaj też:
Reprezentacja Polski bez Jeremy’ego Sochana. Znamy powołanych