Villarreal zaskoczył uśpiony Liverpool. W drugiej części nastąpiło jednak przebudzenie

Villarreal zaskoczył uśpiony Liverpool. W drugiej części nastąpiło jednak przebudzenie

Diogo Jota i Raul Albiol
Diogo Jota i Raul Albiol Źródło:Newspix.pl / ABACA
Liverpool miał po pierwszym spotkaniu półfinału Ligi Mistrzów przeciwko Villarreal aż dwie bramki przewagi. Wyrobiony dystans już po 45 minutach drugiego meczu zupełnie stopniał. The Reds przebudzili się jednak w drugiej części spotkania i rozpoczęli bezlitosną ofensywę, ostatecznie awansując do wielkiego finału.

Można było się spodziewać, że Liverpool po spokojnym pierwszym spotkaniu półfinałowym przeciwko Villarrealowi i wygranej 2:0 spokojnie utrzyma przewagę i awansuje do finału . Tymczasem hiszpańska drużyna wytoczyła najmocniejsze działa i rozpoczęła walkę o marzenia.

Liga Mistrzów. Villarreal błyskawicznie rozpoczął odrabianie strat

Drużyny Villarrealu i Liverpoolu wyszły na murawę Estadio de la Ceramica, wokół której były wypełnione trybuny kibicami drużyny hiszpańskiej. Od samego początku czuć było ogromną motywację i determinację ekipy Unaia Emery'ego, która już w 3. minucie po dośrodkowaniu Etinne Capoue i strzale Boulaye Dii wyszła na prowadzenie. Przez całą pierwszą połowę to gospodarze stwarzali więcej niebezpiecznych sytuacji, The Reds natomiast zupełnie nie potrafili odnaleźć się na murawie.

Pierwsza stracona przez nich bramka była między innymi winą Andy'ego Robertsona. Pod koniec pierwszych 45 minut gola na 2:0 zdobył znowu po dośrodkowaniu Capoue'a zdobył Francis Coquelin, który swoim strzałem głową nie dał szans na reakcję bramkarzowi Liverpoolu. Tym razem źle w polu karnym zachował się drugi boczny obrońca The Reds Trent Alexander-Arnold.

W drugiej połowie Liverpool się obudził

Druga część spotkania w wykonaniu Liverpoolu zaczęła się o wiele lepiej. Z boiska w przerwie zszedł Diogo Jota, a na jego miejsce wszedł Luis Diaz. To nie on jednak odegrał kluczową rolę w strzeleniu gola na 1:2, który to nastąpił w 62. minucie. Fabinho świetnie przejął piłkę i pierwszym dotykiem ograł gracza rywali, który był najbliżej niego. Pomocnik oddał piłkę do Salaha i otrzymał podanie zwrotne już w pole karne. Zawodnik chwilę się zawahał, ale chwilę później zdecydował się na strzał, który przeleciał między nogami bramkarza rywali.

Liverpool poszedł za ciosem i niedługo później po dośrodkowaniu lewą nogą przez Trenta Alexandra-Arnolda piłkę głową do siatki skierował Luis Diaz. The Reds rozkręcili się na dobre, ponieważ chwilę później po fatalnym błędzie obrony Sadio Mane ominął wybiegającego bramkarza i wyprowadził piłkarzy z Anglii na prowadzenie 3:2 (5:2 w dwumeczu). W końcówce spotkania Żółta łódź podwodna była zupełnie bezradna i popełniała mnóstwo fauli. Czerwoną kartkę obejrzał Capoue, który wcześniej dwa razy asystował przy golach dla hiszpańskiej drużyny. Wynikiem 3:2 zakończyło się spotkanie, a Liverpool po raz trzeci za kadencji Juergena Kloppa awansował do wielkiego finału Champions League, który odbędzie się 28 maja.

Czytaj też:
Piechniczek ostro krytykuje ewentualny transfer Lewandowskiego. Powiedział, co jest najważniejsze

Opracował:
Źródło: WPROST.pl