Królewscy uciekli spod gilotyny. Szalona końcówka meczu Szachtara Donieck z Realem Madryt

Królewscy uciekli spod gilotyny. Szalona końcówka meczu Szachtara Donieck z Realem Madryt

Michajło Mudryk, Rodrygo i Lucas Vazquez
Michajło Mudryk, Rodrygo i Lucas Vazquez Źródło:PAP / Leszek Szymański
Mało brakowało, a mecz Szachtar Donieck – Real Madryt zakończyłby się wyjątkowo zaskakująco. Królewscy długo przegrywali, ale w ostatniej minucie udało im się wyrównać wynik spotkania. Ze względu na remis Los Blancos jeszcze nie mogą być pewni awansu do fazy play-off.

Carlo Ancelotti w meczu z Szachtarem Donieck posłał do boju (w większości) rezerwowy skład, ale mógł sobie na to pozwolić. Po trzech kolejkach Królewscy mieli na koncie komplet zwycięstw i przewagę pięciu „oczek” nad drugą drużyną – właśnie tą ukraińską. Ostatecznie goście meczu nie wygrali, ale w heroiczny sposób uniknęli porażki.

Szachtar Donieck – Real Madryt. Anatolij Trubin ma refleks bez zarzutu

Wystawienie dużej liczby nominalnych zmienników przez Włocha mogło tłumaczyć wiele rzeczy – na przykład pewną niefrasobliwość w rozegraniu na początku spotkania, gdy słabo skoordynowany atak pozycyjny nie kończył się wykreowaniem dobrej sytuacji do strzału. Pierwszą sensowną akcję obejrzeliśmy więc w 17. minucie, gdy Benzema uderzał z lewej strony, lecz trafił prosto w Trubina.

Z kolei na groźną akcję Szachtara musieliśmy czekać do 26. minuty. Wtedy to szczęścia próbował Zubkow, aczkolwiek uderzał słabszą, prawą nogą, w związku z czym Łunin poradził sobie z jego uderzeniem. Generalnie zespół z Doniecka rzadko wychodził z własnej połowy, ponieważ podopieczni Ancelottiego gasili w zarodku większość ich akcji. Samym Królewskim nie udało się też skutecznie sfinalizować dwóch efektownych kombinacji, bo w obu przypadkach Trubin nie dał się zaskoczyć. Uderzenie Valverde z dystansu również go nie zaskoczyło. Niestety do przerwy utrzymał się bezbramkowy remis.

Ołeksandr Zubkow bohaterem Szachtara Donieck. Lassina Traore będzie miał koszmary

Druga połowa rozpoczęła się natomiast piorunująco. Nie wszyscy kibice zdążyli wrócić na swoje miejsca na trybunach lub przed telewizorami, a gospodarze już zdążyli zdobyć bramkę. Zabójczą akcję rozprowadził Mudryk, który rozegrał piłkę do lewej flanki. Tam już czekał Michajliczenko, który idealnie dograł na głowę Zubkowa, a ten pokonał Łunina.

Ancelotti niemal od razu zareagował na niekorzystny przebieg wydarzeń, wprowadzając na murawę Modricia i Viniciusa. Chorwat i Brazylijczyk rzeczywiście nieco rozruszali Los Blancos, lecz nawet mimo ich obecności na boisku goście nie stwarzali sobie klarownych okazji do zdobycia bramki. Zamiast tego w 64. minucie byli bliscy tego, aby ją utracić. Po kontrze sam na sam z Łuninem wyszedł Traore i nawet minął golkipera Królewskich. Napastnik zachwiał się jednak, a do tego uderzał z ostrego kąta, więc trafił jedynie w poprzeczkę – mimo iż bramka była pusta.

Real Madryt wyrównał w ostatniej chwili

Wraz z upływem spotkania Real robił się coraz groźniejszy, chociaż nadal pozostawał nieskuteczny. Niewiele brakowało na przykład Kroosowi, gdy płasko uderzał zza „szesnastki” Szachtara, mało brakowało również, by Asensio doszedł do idealnego dośrodkowania z lewego skrzydła. Na trzy minuty przed końcem spotkania Hiszpan pomylił się też przy strzale głową z bliskiej odległości. Wszystko wskazywało na to, że spotkanie zakończy się triumfem ekipy z Ukrainy, lecz w doliczonym czasie do siatki trafił Ruediger po centrze od Kroosa. Ostatecznie więc w Warszawie padł wynik 1:1.

Czytaj też:
Michał Świerczewski – człowiek, który w nieoczywisty sposób zbudował potęgę Rakowa Częstochowa

Źródło: WPROST.pl