Manchester City rozbił RB Lipsk w 1/8 finału Ligi Mistrzów. O tym starciu będzie się mówiło jednak nie tylko ze względu na wspaniały występ podopiecznych Pepa Guardioli, lecz również ze względu na kontrowersyjne (skandaliczne?) decyzje arbitra.
Erling Haaland wykorzystał kontrowersyjny rzut karny
Już na początku meczu gospodarze mieli świetną okazję, by wyjść na prowadzenie. Haaland zabłysnął wówczas w pojedynku… Sprinterskim. Jak się okazało, był w nim lepszy, niż kiedy przyszło mu umieścić piłkę w siatce. Wtedy lepiej spisał się Blaswich, zatrzymując Norwega. W kolejnych minutach Obywatele stworzyli kilka kolejnych sytuacji, ale nie udało im się pokonać bramkarza.
W 20. minucie sędzia przyznał gospodarzom rzut karny po kontrowersyjnej sytuacji. Rodri uderzył głową po dośrodkowaniu, a Henrichs miał wtedy dotknąć piłkę ręką. Sędzia obejrzał ten moment na ekranie VAR i podyktował stały fragment. Prawdę mówiąc, jednak na powtórkach nie widać przewinienia, a dodatkowo został nabity z kilku centymetrów, będąc ustawionym plecami do przeciwnika. Gigantyczna kontrowersja.
Liga Mistrzów. Kuriozalne sędziowanie w meczu Manchester City – RB Lipsk
Haaland, który podszedł do piłki, nie pomylił się, choć Blaswich go wyczuł. Nie minęło pięć minut, a było już 2:0 po kolejnym trafieniu supersnajpera. Zanim trafił do siatki, w poprzeczkę uderzył De Bruyne. Golkiper nie zdążył wstać po strzale Belga, więc Norweg zdobył jedną z najłatwiejszych bramek w karierze.
Mało tego, napastnik Manchesteru City był bliski hat-tricka po dwóch kwadransach, kiedy to wyszedł na pozycję po podaniu Grealisha. Huknął wtedy z niesamowitą mocą, lecz bramkarz RB Lipsk akurat tym razem był na posterunku. Za moment byliśmy świadkami jeszcze jednej kontrowersji, kiedy Ederson wyszedł daleko z bramki i wpadł z pełnym impetem w Laimera, uniemożliwiając mu dojście do podania. Zamiast faulu i kary dla Niemców, zobaczyliśmy… Żółty kartonik dla Wernera za protesty.
Niesamowity Erling Haaland w meczu Manchester City – RB Lipsk
Tuż przed końcem pierwszej połowy The Citizens jeszcze podwyższyli prowadzenie. Tym razem Haaland miał jednak ogromne szczęście, że ten gol poszedł na jego konto. Wszystko zaczęło się od dośrodkowania i strzału Rodriego głową. Futbolówka odbiła się od słupka i turlała wzdłuż linii bramkowej. Kiedy jeden z zawodników Lipska zdołał do niej dobiec i próbował ją wybić, trafił jedynie w Norwega i zrobiło się 3:0.
Nie minęły 4 minuty od wznowienia starcia, a Gundogan pognębił oponentów kolejny raz. Niemiec otrzymał podanie od Silvy z lewej strony, a że prawie nikt go nie atakował, to spokojnie wypracował sobie pozycję do strzału i delikatnym, ale zabójczym strzałem podniósł wynik na 4:0.
Erling Haaland się nie zatrzymywał
Mało tego, kilka chwil później było już 5:0, a instynktem killera znów popisał się Haaland. Napastnik wykorzystał chaos, który powstał w polu karnym Czerwonych Byków po jednym z dośrodkowań. Jak wielki bałagan panował w „szesnastce”, najlepiej opisuje fakt, iż podopieczni trenera Rose pozwolili Portugalczykowi na uderzenie głową po rzucie rożnym. Ta próba jeszcze się nie powiodła, dobitka Norwega była za to nie do zatrzymania.
Niefrasobliwość zespołu z Niemiec wykorzystał jeszcze raz tuż przed upływem godziny gry. Kolejny raz pokonał Blaswicha dobijając jeszcze jeden strzał nieskuteczny strzał swojego kolegi. Golkiper poradził sobie z pierwszą próbą, przy drugiej był bez szans. Więcej okazji snajper już nie miał – Guardiola zdjął go w 63. minucie, by dać mu odpocząć przed kolejnymi ważnymi spotkaniami.
Kevin De Bruyne ustalił wynik meczu Manchester City – RB Lipsk
Symboliczne było to, że od momentu zejścia Haalanda z boiska gra znacznie się uspokoiła, a w końcówce nie działo się zbyt wiele. Ostatecznie więc City wygrało jednak nie 6:0, lecz 7:0. W doliczonym czasie drugiej połowy do siatki trafił jeszcze De Bruyne. Belg otrzymał na przedpolu podanie z prawej strony, przymierzył i nie dał szans Blaswichowi.
twitterCzytaj też:
Oto nowy format mistrzostw świata. FIFA oficjalnie potwierdziła zmianyCzytaj też:
Ważna zmiana w Lechii Gdańsk. Kibice go nienawidzą