Jak wygląda życie w chińskim ośrodku dla olimpijczyków z COVID-em? Łyżwiarz opisał trudne warunki

Jak wygląda życie w chińskim ośrodku dla olimpijczyków z COVID-em? Łyżwiarz opisał trudne warunki

Marek Kania, polski łyżwiarz
Marek Kania, polski łyżwiarzŹródło:Newspix.pl / Rafał Oleksiewicz / PressFocus
Marek Kania to jeden z polskich olimpijczyków, który zaraz po przylocie do Chin trafił na kwarantannę. Zakażony koronawirusem zawodnik znalazł czas, aby opowiedzieć o życiu w ośrodku dla chorych na COVID-19.

Wielu z reprezentantów Polski miało pecha, gdyż niedługo po tym, jak przybyli do Pekinu okazało się, iż otrzymali pozytywne wyniki testów na koronawirusa. Uchowali się skoczkowie narciarscy, aczkolwiek przedstawiciele innych dyscyplin nie mieli tyle szczęścia. W tym gronie był też Marek Kania.

Pekin 2022. W jakich warunkach żyją sportowcy zakażeni koronawirusem?

Łyżwiarz od razu trafił na kwarantannę do specjalnego ośrodka, który Chińczycy stworzyli specjalnie dla chorych osób. – Staramy się myśleć pozytywnie na tyle, na ile się da, żeby się nie przygnębiać zaistniałą sytuacją – mówi na łamach portalu sportowefakty.wp.pl w imieniu swoim i innych zakażonych Biało-Czerwonych.

– Wtorek to mój czwarty dzień w izolacji i niestety cały czas wyniki są pozytywne, także tego wtorkowego testu. Potrzebujemy dwóch negatywów z rzędu, żeby stąd wyjść, móc normalnie trenować przed i chociaż na chwilę zobaczyć wioskę, żeby poczuć trochę klimatu – wyjaśnił.

Kania opowiedział też o warunkach życiowych, jakie panują w ośrodku. – Pokoje są podobne do tych w wiosce. Tam jednak mamy jeden apartament pięcioosobowy ze wspólnym salonem, ale każdy ma swój pokój i łazienkę. W apartamencie mieliśmy jednak łazienkę drzwi obok i była ona dużo większa, a tutaj mamy ją w pokoju. Mieliśmy dużo przestrzeni wspólnej, można było sobie usiąść, coś zobaczyć – opisywał.

Łyżwiarz zdradził, że inaczej to wygląda w przypadku izolatek, a życie w nich jest wyjątkowo męczące. – Mamy pokój około 15 metrów kwadratowych i musimy cały czas w nim siedzieć. Jedyne, co możemy zrobić, to pogadać chwilę przez drzwi z odległości kilku metrów na korytarzu. Naszego pokoju jednak nie możemy opuszczać i to jest uciążliwe – opowiedział.

Kania o kiepskich warunkach do trenowania

Nieprawdą okazały się natomiast wcześniejsze doniesienia dotyczące tego, że ośrodek dla zakażonych koronawirusem znajduje się kilkaset kilometrów od Pekinu. – Jechaliśmy ambulansem około 20 minut – zdradził.

Kania przyznał jednak, że w ośrodku dla chorych sportowcy w prowizoryczny sposób zadbać o to, by nie stracić formy przed zimowymi igrzyskami olimpijskimi. – Mam rower, trenażer pożyczam od Natalii Czerwonki, więc mogę kręcić w pokoju na rowerze. To główna część mojego treningu. Oprócz tego zostają skoki, albo imitacje „na sucho” w butach. Nie ma możliwości nic innego zrobić, bo miejsca jest tyle mało, że to muszą być ćwiczenia, które robimy w miejscu – zakończył.

Czytaj też:
Matty Cash przywita Czesława Michniewicza w szczególny sposób. Obrońca rozbawił polskich kibiców

Opracował:
Źródło: Sportowefakty.wp.pl