Raków Częstochowa wygrywa Superpuchar Polski. Do wyłonienia zwycięzcy potrzebne były rzuty karne

Raków Częstochowa wygrywa Superpuchar Polski. Do wyłonienia zwycięzcy potrzebne były rzuty karne

Andre Martins i Ben Laderman
Andre Martins i Ben LadermanŹródło:Newspix.pl / FOTOPYK
W meczu o Superpuchar Polski zagrały ze sobą Legia Warszawa i Raków Częstochowa. O losach spotkania zadecydowały rzuty karne. W nich lepsi okazali się zawodnicy Marka Papszuna.

Mistrz Polski Legia Warszawa i zdobywca Pucharu Polski Raków Częstochowa zmierzyli się ze sobą w walce o superpuchar kraju. Zwycięzca został wyłoniony dopiero po rzutach karnych.

Pierwsza połowa na korzyść Rakowa

Raków Częstochowa o wiele lepiej wszedł w mecz niż Legia. Podopieczni Marka Papszuna kontrolowali grę i dominowali w środkowej części boiska. Częstochowianie wyszli na prowadzenie już w 10. minucie spotkania. Piłkę do bramki głową skierował Chorwat Fran Tudor. Parę minut przed końcem pierwszych 45 minut do głosu coraz częściej zaczęła dochodzić Legia, ale na przerwę schodziła ona z jedną bramką straty.

Bezbramkowa druga część spotkania

Na drugą połowę spotkania Legia Warszawa wyszła bardziej skupiona i była w stanie stworzyć większe zagrożenie pod bramką Kovacevicia. Do 65. minuty Legioniści mieli 75 proc. posiadania piłki i dwie sytuacje bramkowe. Raków natomiast nie wykreował sobie w tym czasie żadnej szansy.

Jednak 78. minucie to właśnie Raków trafił do bramki przeciwnika. Sędzia jednak po bardzo długiej analizie VAR anulował bramkę, ponieważ dopatrzył się tam faulu w ataku. Gra była często przerywana. W rezultacie sędzia główny doliczył do podstawowego czasu gry aż 10 minut. To niejako uratowało Legię, która w trzeciej minucie doliczonego czasu gry po dośrodkowaniu Juranovicia trafiła do siatki przeciwnika. Strzelcem bramki został Emreli, który jest nowym nabytkiem stołecznego klubu.

Remis 1:1 po końcowym gwizdku skutkował od razu rzutami karnymi z pominięciem dogrywki. W nich lepsi okazali się zawodnicy Rakowa. W obozie Legii swojej jedenastki nie wykorzystali Bartosz Kapustka i strzelec bramki wyrównującej Mahir Emreli. Po stronie podopiecznych Marka Papszuna tylko Zoran Arsenic nie zdołał pokonać bramkarza Wojskowych.

Czytaj też:
Wściekli pływacy chcą dymisji całego zarządu PZP. „Apelujemy o wzięcie odpowiedzialności”

Źródło: WPROST.pl