Powiedzenie, że „derby rządzą się własnymi prawami” to jeden z największych truizmów dotyczących piłki nożnej. Trudno jednak racjonalnie wytłumaczyć to, co wydarzyło się w starciu bardzo silnego w tym sezonie Widzewa oraz będącego w kryzysie ŁKS-u.
Trzy trafienia w pierwszej połowie derbów Łodzi
Przez pierwsze pół godziny gospodarze nie oddali ani jednego strzału, za to pozwalali lokalnym przeciwnikom na regularne wypady w ich pole karne. Jeden z nich zresztą skończył się golem, choć wydawało się, że akurat z tamtej akcji nic nie będzie. Pirulo musiał gonić za przeciągniętym dośrodkowaniem aż do linii autowej. Tam przechwycił piłkę, minął Kuna i strzelił w kierunku bramki. Mimo że futbolówka pomknęła wprost w bramkarza, interweniował on na tyle nieudolnie, że Rycerze Wiosny wyszli na prowadzenie.
Kilka minut później Wrąbel skapitulował drugi raz – tym razem na skutek strzału głową Dąbrowskiego po idealnym dośrodkowaniu Rygaarda. Dopiero wtedy RTS się obudził i jeszcze przed przerwą zdobył bramkę kontaktową za sprawą dośrodkowania z rzutu rożnego. Skutecznością błysnął niekryty Stępiński.
Widzew – ŁKS. Tomasz Dejewski wywalczył remis w końcówce
Druga połowa nie była już tak efektowna jak pierwsza. Wynikało to z coraz większej nerwowości w szeregach obu zespołów. Jedni bali się, że nie uda im się wywalczyć przynajmniej remis, drudzy – że swojego prowadzenia nie dowiozą. W efekcie obejrzeliśmy sporo rwanych akcji oraz jeszcze więcej walki w środku pola. Dużo rzadziej trafiały się okazje do emocjonowania się składnymi akcjami czy groźnymi strzałami.
Wiele mówiły jednak zmiany, jakich w pewnej chwili dokonał Kibu Vicuna. Trener ŁKS-u posłał do boju dwóch napastników (Corrala i Ricardinho), chcąc jeszcze nakręcić podopiecznych do ataku, zamiast kazać im się desperacko bronić. To ofensywne podejście zemściło się na gościach, bo w 88. minucie RTS szczęśliwie wyrównał. Dzięki rykoszetowi piłka dotarła do Dejewskiego, którego nie pokrył Koprowski i w ten sposób Widzew wywalczył remis. W doliczonym czasie gry czerwoną kartkę obejrzał jeszcze Ricardinho za wyjątkowo brutalny faul na Karasku.
Czytaj też:
Mateusz Dróżdż dla „Wprost”: Z widzewskiej szafy wypadło parę trupów. My nie mamy nic do ukrycia