Rozgrywki ligowe 1992/1993 trzymały w napięciu do samego końca. Przed ostatnią kolejką liderem była Legia Warszawa, która z 47 punktami na koncie wyprzedzała ŁKS Łódź dzięki lepszemu bilansowi bramkowemu. Trzeci Lech Poznań tracił do obu tych zespołów jedno „oczko”.
„Niedziela cudów” w polskiej lidze
W ostatniej rundzie spotkań Legia mierzyła się na wyjeździe z Wisłą Kraków, a ŁKS podejmował Olimpię Poznań. Stołeczny klub wygrał 6:0, a łódzka ekipa 7:1. Oba rozstrzygnięcia uznano za podejrzane, a ostatecznie PZPN anulował wyniki obu meczów i przyznał tytuł mistrzowski Kolejorzowi.
Wprawdzie związek nie dysponował żadnymi oficjalnymi dowodami na korupcję, ale w uzasadnieniu do decyzji o anulowaniu wyników podkreślił „brak ducha sportowej walki”. Wydarzenia z ostatniej kolejki nazwano „Niedzielą cudów”, której konsekwencje Legia i ŁKS odczuły również w kolejnym sezonie. UEFA wykluczyła bowiem oba kluby z rozgrywek europejskich, co wiązało się ze spadkiem dochodów ze sprzedaży biletów czy praw do transmisji telewizyjnych.
Grzegorz Szeliga przyznał, że sprzedał mecz
Nowe światło na aferę z sezonu 1992/1993 rzucił Grzegorz Szeliga. „Sprzedałem mecz w 1993 roku. Z Legią, grając w Wiśle Kraków” – wyznał były piłkarz w mediach społecznościowych. W rozmowie z TVP Sport potwierdził, że dostał pieniądze od działaczy Legii.
Były piłkarz Legii i Wisły stwierdził, że nie pamięta, ile dokładnie pieniędzy dostał, ponieważ później nastąpiła denominacja. – Była czwórka z przodu na pewno – dodał. – Wziąłem pieniądze. Sprzedałem to. 30 lat nie mogłem się przejrzeć w lustrze – podkreślił.
Jak zdradził Szeliga, od dawna chciał przyznać się do udziału w aferze korupcyjnej. – Z całą świadomością oświadczam, że zrobiłem to. Mam 53 lata i dostałem pieniądze za to, by nie strzelać w tym meczu. To najszczersza prawda – zaznaczył. Były piłkarz wspomniał, że nie chciał „zabierać tajemnicy do grobu”. Dopytywany poinformował, że zdiagnozowano u niego nowotwór. – Umieram – przyznał.
Czytaj też:
Legia Warszawa porozumiała się z nowym trenerem. Jest odpowiedź właściciela jego klubu