Widzew Łódź ma ostatnimi czasy dużego pecha w kwestii przeciwników, a raczej ich „kibiców”, którzy w przychodzeniu na mecz odnajdują inną przyjemność, niż jego oglądanie. Podczas spotkania 3 kwietnia łodzianie podejmowali na własnym stadionie GKS Tychy, którego kibole zdemolowali sektor gości łódzkiej drużyny. Łączne straty oszacowano na około 100 tysięcy złotych. Parę dni później piłkarze z Serca Łodzi pojechali na potyczkę z GKS-em Tychy i tam również spotkały ich niemałe przygody.
Fatalne zachowanie „kibiców” GKS-u Katowice. Palone były szaliki
Wszystko, co złe zaczęło się od oprawy meczowej GKS-u Katowice, podczas której postanowiono strzelać w kibiców gości fajerwerkami. Środki pirotechniczne użyte przez chuliganów na trybunie głównej uniemożliwiły kontynuowanie meczu, ze względu na bardzo słabą widoczność. Około 70. minuty spotkania, przy wyniku 1:0 dla gości, sędzia zaprosił zawodników obu drużyn do szatni. Zanim to nastąpiło do zachowania spokoju nawoływał spiker, ale spotykał się on z zupełnym brakiem reakcji. Zaczęto podpalać również szaliki.
Mecz finalnie postanowiono wznowić, choć zachowanie „kibiców” było skandaliczne i niedopuszczalne. Widzew ostatecznie wygrał 2:0 i zachował bezpieczną przewagę nad 3. w tabeli Koroną Kielce. Przypomnijmy, łódzki klub gra w Fortuna 1. Lidze i jest na dobrej drodze do tego, by bezpośrednio awansować do Ekstraklasy. Taką opcję dają dwa pierwsze miejsca w tabeli.
Czytaj też:
Villarreal – Bayern Monachium. Bohaterowie wieczoru chcą więcej. Wynik mógł być inny