Po dwóch latach przerwy związanej z pandemią rozgrywki Pucharu Polski wracają na PGE Narodowy. Warszawski stadion 2 maja stanie się areną zmagań o prestiżowe trofeum, o które powalczą zawodnicy Rakowa Częstochowa i Lecha Poznań wspierani przez kilkadziesiąt tysięcy kibiców. Oprawa towarzysząca spotkaniu będzie jednak inna niż dotychczas, ponieważ fani nie będą mogli wnieść flag i banerów o wymiarach większych niż 2 x 1,5 m.
Zakaz wprowadzony przez Rafała Trzaskowskiego nie spodobał się kibicom Lecha i Rakowa. „Zakaz wnoszenia i prezentowania opraw meczowych, zakaz wieszania klubowych barw na płotach, bardzo wysokie ceny biletów to chyba rzeczywistość, do której nowy zarząd PZPN chce nas przyzwyczaić” – czytamy w oświadczeniu. Fani zaapelowali też do Cezarego Kuleszy o to, by finał Pucharu Polski stał się „prawdziwym świętem piłki nożnej i kibiców, a nie działaczy”.
Puchar Polski. Cezary Kulesza interweniował
Sam Kulesza nie kryje zaskoczenia decyzją władz stolicy. – Przede wszystkim muszę powiedzieć, że decyzja o zakazie wnoszenia na stadion dużych flag trochę nas zaskoczyła. Finał Pucharu Polski to wielkie święto piłki w naszym kraju, a jego ważną częścią były co roku efektowne oprawy – przyznał szef związku w rozmowie z WP SportoweFakty.
Prezes PZPN-u zwrócił uwagę na to, że kibice Lecha i Rakowa nie są do siebie wrogo nastawieni. – Ale władze zdecydowały tak, a nie inaczej. To nie była decyzja PZPN – podkreślił. Jak dodał, rozmawiał już z zastępcą Rafała Trzaskowskiego, któremu przedstawił argumenty podnoszone przez federację. – Ratusz odpowiedział, że zdecydował tak po opinii Komendy Miejskiej Państwowej Straży Pożarnej, której nie zamierza zignorować. Próbujemy jeszcze rozmawiać, interweniujemy w straży, ale nasze możliwości się powoli wyczerpują – przyznał.
Czytaj też:
„Grosik”, który przynosi szczęście Pogoni Szczecin