9 czerwca późnym wieczorem czasu polskiego poinformowano o zwolnieniu Paulo Sousy. „Klub Flamengo informuje, że trener Paulo Sousa i jego sztab szkoleniowy nie kierują już zespołem. Zajęcia w piątek poprowadzi Mario Jorge, szkoleniowiec drużyny do lat 20” – mogliśmy przeczytać wówczas na Twitterze.
Od tamtego czasu Paulo Sousa pozostaje bezrobotny, ale co chwile pojawiają się informacje, o kolejnych zainteresowanych jego zatrudnieniem. Wśród nich wymieniało się m.in. reprezentację Egiptu, zespoły Olympiakosu i Bolognii. Statystyki Portugalczyka we Flamengo nie zachwycały, bo w 31 spotkaniach, wygrał 18, siedem przegrał i sześć zremisował. Ponadto wśród tych siedmiu porażek znalazły się dwa finały – ligowych mistrzostw stanu Rio de Janeiro i Superpucharu Brazylii.
Paulo Sousa miał bardzo dobre relacje z zarządem
Kiedy wydawało się, że to słabe wyniki są powodem rozbratu Flamengo z Paulo Sousą, okazuje się, że rzeczywistość może być jednak inna. Jak donosi ofutebolero.com.br, Portugalczyk miał bardzo dobre relacje z zarządem brazylijskiego klubu i cieszył się poparciem.
Jednak według brazylijskich dziennikarzy, Paulo Sousa nie miał dobrych relacji z piłkarzami. Wszystko miało się zacząć od sporu z Diego Alvesem, którego Portugalczyk posadził na ławce rezerwowych, bo – zdaniem trenera – nie był w formie. Odsunięcie od składu byłego reprezentanta kraju i zawodnika m.in. Valencii spotkało się z niezadowoleniem reszty szatni, między innymi tak ważnych ogniw, jak Filipe Luis, Diego Ribas, David Luiz i Gabriel Barbosa. Negatywna atmosfera w szatni i kolejna porażka, tym razem z Fortalezą 1:2 na Maracanie sprawiła, że władze Flamengo postanowili pożegnać się ze swoim szkoleniowcem.
Czytaj też:
Jerzy Dudek domaga się zwolnienia Czesława Michniewicza. Ma następcę, nie uwierzysz kogo