Grzegorz Lato dla „Wprost”: Nadszedł najwyższy czas, żeby obecna reprezentacja w końcu to zrobiła

Grzegorz Lato dla „Wprost”: Nadszedł najwyższy czas, żeby obecna reprezentacja w końcu to zrobiła

Grzegorz Lato
Grzegorz Lato Źródło: Newspix.pl / Michał Nowak
– Rozgrzeszyłem naszych chłopaków za słabiutki mecz z Chile, bo to było spotkanie tylko towarzyskie. Ale teraz są już na mundialu, cały świat na nich patrzy. No niech się zbiorą w sobie, niech zmobilizują, bo nikt mi nie wmówi, że w meczu z Meksykiem pokazaliśmy już wszystko, na co stać tę reprezentację – mówi król strzelców mistrzostw świata w 1974 roku, Grzegorz Lato.

Dariusz Tuzimek, „Wprost”: Co się musi zmienić w grze reprezentacji Polski w sobotnim meczu z Arabią Saudyjską, w stosunku do tego, co widzieliśmy w spotkaniu z Meksykiem?

Grzegorz Lato: Przede wszystkim powinna się zmienić taktyka, bo my ten mecz musimy wygrać. Remis tylko iluzorycznie przedłużyłby nadzieje na wyjście z grupy, bo czysto matematycznie szanse na to by jeszcze były. Ale stąpajmy twardo po ziemi: jeśli nie umiesz wygrać z Meksykiem czy z Arabią Saudyjską, to chyba nie powinieneś zakładać, że poradzisz sobie z Argentyną?

A jak pan ocenia taktykę, którą wybrał selekcjoner na mecz z Meksykiem?

Muszę przyznać, że nie wiem co to była za taktyka. Nie bardzo ją rozumiem. Myślałem, że w tym ostatnim meczu przed mundialem, z Chile w Warszawie, trener przynajmniej na 45 minut wyjdzie podstawowym składem, takim, jaki planuje na Meksyk. Żeby wszystko sobie posprawdzać, zweryfikować w praktyce pewne założenia itd. Tak się nie stało, bo selekcjoner nie chciał ryzykować kontuzji.

Z jednej strony to rozumiem, a z drugiej szkoda tej okazji do testów, bo mecz z Meksykiem wyglądał dość podobnie do tego z Chile. W obu bardzo mało byliśmy przy piłce, w obu mieliśmy wielkie problemy w kreowaniu akcji ofensywnych i w obu stworzyliśmy po jednej sytuacji do strzelenia gola. Można było pewne wnioski wyciągnąć już wcześniej, bo z perspektywy czasu już wiemy, że Meksyk był do ogrania. Zgubiliśmy w tym meczu dwa punkty.

Czego najbardziej zabrakło w meczu z Meksykiem?

Generalnie zawiedli liderzy, bo tak oceniam występ zarówno , jak i , piłkarzy, od których mamy prawo wymagać dużo więcej. No i w futbolu potrzeba trochę odwagi, jeśli chce się odnosić jakiekolwiek sukcesy. Drugi napastnik – jako partner do „Lewego” – powinien się pojawić na boisku już wcześniej, w momencie, gdy nie wykorzystaliśmy rzutu karnego.

Obecność na placu gry Arkadiusza Milika czy Krzysztofa Piątka bardzo by pomogła także Robertowi, zwiększylibyśmy nasze szanse na gola. A tak to nadal graliśmy te długie lagi i za chwilę znów piłka wracała pod nasze pole karne. Źle się to oglądało, nieprzyjemnie. Tak się dzisiaj nie gra, nie miało to nic wspólnego z nowoczesnym futbolem.

Pana kolega z reprezentacji z 1974 i 1978 roku, zasłużony trener Henryk Kasperczak, mówi, że gra reprezentacji z Meksykiem jest beznadziejna, że piłka nas parzy i męczy. Pan ma podobne spostrzeżenia?

Ja jestem z tą na dobre i na złe. Rozgrzeszyłem naszych chłopaków za słabiutki mecz z Chile, bo to było spotkanie tylko towarzyskie. Ale teraz są już na , cały świat na nich patrzy. No niech się zbiorą w sobie, niech zmobilizują, bo nikt mi nie wmówi, że w meczu z Meksykiem pokazaliśmy już wszystko, na co stać tę reprezentację. Ci piłkarze grają w dobrych klubach, gdzie widać ich jakość, więc zróbmy wszystko, żeby tak samo prezentowali się w meczach kadry. To nie może być tak, że mamy zawodników, a nie mamy reprezentacji.

To jaka jest tego przyczyna, czyja to jest wina?

Z tym pytaniem nie do mnie, proszę. Niech pan pyta trenera Michniewicza.

Część polskich kibiców martwi się o dyspozycję psychiczną Roberta Lewandowskiego, który nie strzelił już dwóch karnych z rzędu, a wcześniej wyleciał z boiska za czerwoną kartkę, którą otrzymał, grając w barwach Barcelony. Czy jemu może brakować komfortu psychicznego, może mieć już za dużo na swoich barkach? Jak pan to widzi jako były, świetny napastnik?

Zmarnowany karny to jest oczywiście rozczarowanie, ale nie uważam, że świadomość tego faktu mocno wpłynie na grę Roberta. To jest jednak doświadczony piłkarz, potrafi wyrzucić to z głowy. Poza tym o takich sprawach myśli się tylko przed meczem, bo kiedy sędzia już gwizdnie, nie liczy się nic poza boiskiem. Jest napięcie, jest adrenalina i człowiek koncentruje się na tym, co tu i teraz, nie ma czasu na rozpamiętywanie przeszłości.

Kibice domagają się zmiany stylu gry reprezentacji i zmian w składzie. Co by pan zaproponował?

Nie chcę nic na siłę sugerować selekcjonerowi, bo on najlepiej zna aktualną formę poszczególnych piłkarzy. Widzi ich na treningach, zna ich stan zdrowia, a nawet samopoczucie. A my kibice – bo ja się do nich zaliczam – takiej wiedzy nie mamy. Nam się może tylko coś wydawać, więc nie lubię trenerom podpowiadać.

Zresztą sam byłem zawodnikiem, trenerem czy działaczem i też nie lubiłem, jak ktoś – kto nie ma wiedzy o drużynie – podpowiadał mi, na którego zawodnika w danym meczu należałoby postawić. Jakbym ja już dziś wiedział, który polski zawodnik dobrze wypadnie w meczu z Arabią Saudyjską, albo który strzeli gola, to nie siedziałbym w domu, tylko bym pobiegł postawić zakład u bukmacherów (śmiech).

Wasze pokolenie piłkarskie sięgnęło z reprezentacją po złoto i srebro olimpijskie, a ponadto dwa razy zajęliście trzecie miejsce na mundialu. Czy Lewandowski, Zieliński i reszta, są w stanie nawiązać do waszych sukcesów?

Nadszedł najwyższy czas, żeby obecna generacja zawodników napisała w końcu swój rozdział w historii polskiego futbolu. Żeby nas, starych już piłkarzy, trochę zluzowali, odciążyli. Bo ciągle wracamy do meczu na Wembley, do mundiali 1974 i 1982 roku, do igrzysk olimpijskich w Monachium i Montrealu, a to było już strasznie dawno.

Polska piłka potrzebuje nowszych, bardziej aktualnych sukcesów, żebyśmy nie żyli wyłącznie historią. Tych obecnych reprezentantów oczywiście stać na sukces, ale oni muszą w końcu być prawdziwą drużyną. Taką, jaką my byliśmy w złotej dekadzie (1972-1982) polskiego futbolu. Z całego serca im tego życzę. I trzymam kciuki w sobotę w meczu z Arabią Saudyjską.

Czytaj też:
Artur Jędrzejczyk dosadnie wypowiedział się na temat hejtu. „O byle kim się nie pisze”
Czytaj też:
Konferencja trenera Michniewicza przed meczem z Arabią Saudyjską. Co z karnymi?