Legia Warszawa była zdecydowanym faworytem w dwumeczu z drugoligowcem. KKS Kalisz potrafił jednak w poprzednich rundach wyeliminować kilka ekstraklasowych drużyn, tj. Widzew Łódź, Górnik Zabrze i Śląsk Wrocław. Stawka jest jednak spora, bo mowa o miejscu w finale krajowego pucharu.
Mocne otwarcie Legii Warszawa
Piłkarze Legii rozpoczęli od bardzo mocnego uderzenia. Yuri Ribeiro wpadł w pole karne, uruchomiony przez Filipa Mladenovicia. Gospodarze nie zdołali szybko powstrzymać przeciwnika, a ten zagrał do Igora Strzałka.
Mający zaledwie 19 lat pomocnik warszawskiego klubu kropnął bez namysłu, a piłka wpadła do siatki. To była druga minuta meczu. I pierwszy gol Strzałka w oficjalnym meczu w seniorskich barwach Legii.
Kilkanaście sekund później powinno być już 2:0 dla Legii. Tym razem trochę szczęścia zabrakło Tomasowi Pekhartowi. Czech pognał do końca akcji za piłką i wystawił nogę przy próbie dalekiego wybicia bramkarza gospodarzy. Maciej Krakowiak, zamiast oddalić zagrożenie, trafił idealnie w stopę byłego króla strzelców naszej ligi.
Na szczęście dla gospodarzy, piłka ostatecznie wylądowała na słupku, a następnie swój błąd naprawił Krakowiak. W pierwszym kwadransie dobrą okazję miał jeszcze Josue. Kapitan Legii został obsłużony dośrodkowaniem od Mladenovicia, uderzył z powietrza, ale trafił prosto w dobrze ustawionego Krakowiaka.
Kontrowersja z rzutem karnym?
Po kiepskim otwarciu KKS Kalisz zaczęło przesuwać się pod bramkę Cezarego Miszty. Legia na mecz z drugoligowcem wyszła w pierwszym składzie, ale była spychana do defensywy przez rewelację Fortuna Pucharu Polski.
Problemy miał np. Paweł Wszołek, który kilka razy dał urwać się rywalowi na skrzydle. Dodatkowo Warta próbowała stosować taktykę, która przynosiła korzyść Rakowowi Częstochowa w weekendowym meczu ligowym z Legią. Warszawianie byli naciskani przez rywali wysokim pressingiem, praktycznie tuż po wyprowadzeniu piłki od bramki.
Gospodarze w trakcie spotkania stracili doświadczonego Adriana Łuszczkiewicza, który zszedł z boiska z kontuzją. Podopieczni trenera Bartosza Tarachulskiego ambitnie atakowali wicelidera PKO BP Ekstraklasy.
Wyjątkowo gorąco było w pierwszym kwadransie drugiej części. Dużo pracy miał Miszta, w jednej z sytuacji obronił… twarzą, a dodatkowo piłka odbiła się od ręki Rafała Augustyniaka. Sędzia Jarosław Przybył ku niezadowoleniu kibiców na szczelnie wypełnionym Stadionie Miejskim, nie zdecydował się na podyktowanie rzutu karnego.
Gospodarze szukali swojej sytuacji praktycznie do samego końca spotkania. Legia ograniczała się do groźnych kontrataków, pilnując dobrego rezultatu przed rewanżem. Swoje okazje mieli m.in. Maciej Rosołek czy Patryk Sokołowski.
KKS Kalisz gonił Legię Warszawa
Praktycznie do samego końca kotłowało się też pod bramką Miszty. Bardziej doświadczony zespół trenera Kosty Runjanicia potrafił jednak umiejętnie zabierać bezcenne sekundy i dopiąć swego. Na duże uznanie zasługuje w grze w destrukcji Augustyniak, który był dowódcą poczynań w obronie Legii.
Nerwowo nie wytrzymał za to Nikodem Zawistowski, zawodnik KKS. Już poza boiskiem puścił wiązankę w stronę sędziego Przybyła, za co otrzymał czerwoną kartkę. Efekt jest taki, że Legia jest jeden krok od dwudziestego PP w swojej bogatej historii.
W drugim półfinale w środę (tj. 5 kwietnia) pierwszoligowy Górnik Łęczna zagra z Rakowem Częstochowa. Początek spotkania o godzinie 20:30, transmisja na antenie Polsatu Sport.
Czytaj też:
Reprezentant Polski z pozytywnym wynikiem testu dopingowego. Klub wydał komunikatCzytaj też:
Legia Warszawa może stracić swoją gwiazdę. Chce go klub z południa Europy