Holenderskie media wyjaśniają powód zatrzymania Josue i Pankova. Polski dziennikarz dementuje

Holenderskie media wyjaśniają powód zatrzymania Josue i Pankova. Polski dziennikarz dementuje

Radovan Pankov (z lewej)
Radovan Pankov (z lewej) Źródło:PAP/EPA / Ed van de Pol
Holenderskie media wyjaśniają, dlaczego Josue i Radovan Pankov trafili do aresztu. Według relacji jednego z tamtejszych portali piłkarze Legii Warszawa pobili jednego z ochroniarzy. Polskie źródła sugerują, że to bzdura.

Sprawy piłkarskie w sprawie meczu Legii Warszawa z AZ Alkmaar zeszły na daleki plan i nikogo w zasadzie nie obchodzą. Dużo ważniejsze wydarzenia miały miejsce już po skończonym wynikiem 0:1 spotkaniu. Chodzi mianowicie o awanturę i bójkę, do której doszło pomiędzy piłkarzami polskiego klubu, jego delegacją i miejscowymi funkcjonariuszami. Holenderskie media piszą o tym, dlaczego Josue i Radovan Pankov trafili do aresztu.

Dlaczego Josue i Pankov trafili do aresztu?

Wszystko zaczęło się od uniemożliwienia Wojskowym wyjścia i wyjazdu ze stadionu AZ Alkmaar z niezrozumiałych przyczyn. W efekcie doszło do przepychanki, w której ucierpiał między innymi Dariusz Mioduski. Interwencję w tej sprawie zapowiedział już PZPN, a konkretnie Łukasz Wachowski, a reakcję zapowiedziało również Ministerstwo Spraw Zagranicznych.

Dopiero w piątek nad ranem, kolejnego dnia po meczu, Legii Warszawa udało się wylecieć do Polski. Nie stało się to jednak w komplecie, ponieważ Josue i Radovan Pankov pozostali w Holandii w areszcie. Co ciekawe nie wiadomo, gdzie dokładnie są trzymani. Początkowo mówiło się nawet o chęci wywiezienia ich do Amsterdamu, co ostatecznie się nie wydarzyło Lokalizacja komisariatu, w którym znajdują się zawodnicy, pozostaje nieznana.

Polski dziennikarz zaprzecza ws. Josue i Pankova

Dlaczego natomiast sportowcy trafili do aresztu? Serwis voetbalzone.nl pisze, że rzecznik miejscowej policji poinformował o aresztowaniu dwóch osób podejrzanych o napaść. „Doszło do bójki, podczas której ochroniarz doznał wstrząśnienia mózgi i złamania łokcia. Został zabrany do szpitala, a gracze zostali zatrzymani” – czytamy w artykule.

Ta wersja wydarzeń znacznie różni się od tej przedstawionej między innymi przez Tomasza Dębka. Dziennikarz „Faktu” był obecny w Holandii i wszystko widział na własne oczy. „Josue z nikim się nie szarpał. Pokrzyczał tylko, ale nie było rękoczynów z jego strony. Pankov odepchnął agresywnego chłopa, który chwilę poleżał i znów zaczął skakać mu do gardła, więc chyba nie był aż tak połamany… Stałem pół metra od Pankova i byłem jedną z osób, która starała się uspokoić sytuację (z marnym skutkiem). Mam nadzieję, że to wystarczająco blisko, by mieć dobre info” – napisał redaktor na Twitterze.

Czytaj też:
Świadek opisuje awanturę po meczu AZ – Legia. Widział to na własne oczy
Czytaj też:
Skandal po meczu Legii w Holandii. Jaki zapowiada wniosek do PE ws. naruszenia praworządności

Opracował:
Źródło: WPROST.pl / voetbalzone.nl