Ta historia wstrząsnęła światem. „Życie wypuszczone z rąk”

Ta historia wstrząsnęła światem. „Życie wypuszczone z rąk”

Robert Enke
Robert Enke Źródło: Newspix.pl / Action Press / Foto Olimpik
10 października to Światowy Dzień Zdrowia Psychicznego. Spoglądając w stronę sportu warto przypomnieć tragiczną historię Roberta Enke.

W dzielnicy Empede wisi obok lodówki nowe zdjęcie. Tło jest lekko rozmyte, więc odnosi się wrażenie, że postać na portrecie otula mgła. Robert Enke uśmiecha się delikatnie, wydaje się być w dobrym humorze, a na jego kolanach siedzi Leila.

To jego ostatnie zdjęcie.

To ujęcie jest niepokojącym dowodem na to, jaką siłę ma depresja. Może spokojnie włożyć maskę i oszukać wszystkich dookoła. Gdy 9 listopada 2009 roku uśmiechnięty Robert pozował Teresie do zdjęć w Cafe Kreipe, to pewnie już zdecydował, że następnego dnia odbierze sobie życie.

To fragment książki Ronalda Renga pt. „Życie wypuszczone z rąk”. Poruszającej historii Roberta Enke. Niemieckiego piłkarza, bramkarza m.in. Borussi Mönchengladbach, FC Barcelony czy Hannoveru 96. Reprezentanta swojego kraju. Człowieka, który zmagał się z depresją. Niestety, 10 listopada 2009 roku Enke popełnił samobójstwo, rzucając się pod koła pociągu. Zostawiając żonę Teresę i drugą córkę, adoptowaną kilka miesięcy wcześniej, Leilę. Pierwsza, dwuletnia Lara, zmarła przedwcześnie (wada serca), pogłębiając chorobę niemieckiego bramkarza. Enke miał 32 lata.

twitter

Tragiczna śmierć Roberta Enke. Był świetnym bramkarzem i ojcem

Po zdobyciu wicemistrzostwa Europy na boiskach Austrii i Szwajcarii, w 2008 roku, wydawało się, że Enke będzie pierwszym bramkarzem reprezentacji Niemiec na mundialu w 2010 roku. Niestety, kilka miesięcy przed wielkim turniejem Enke zdecydował się na krok, który wstrząsnął światem sportu.

Wielu źle zrozumiało jego śmierć: popełnił samobójstwo, bo nie mógł już znieść własnego życia. Znaleźli się naśladowcy, którzy błędnie założyli, że targając się na życie, staną się tacy jak on, że się do niego zbliżą. To tragiczne nieporozumienie. Większość cierpiących na depresję nie chce umierać. Chce, aby mrok w ich myśleniu w końcu zniknął. U Roberta Enkego zapewne nie było inaczej.

– Gdybyś przez pół godziny siedziała w mojej głowie, zrozumiałabyś, czemu ogarnia mnie obłęd – powiedział raz Teresie (swojej żonie dop. eMPe)

Tamto tragiczne zdarzenie, na przejeździe kolejowym w miejscowości Neustadt am Rubenberge i późniejsze ustalenia policji, związane z samobójstwem (Enke pozostawił m.in. pożegnalny list), w świecie sportu rozpoczęły głośną dyskusję o depresji. Temat tej jakże poważnej choroby przestał być tematem tabu. W zawodowym sporcie, będąc pod tak dużą presją oczekiwań, wiele było, jest i niestety prawdopodobnie będzie historii, w których brak jest odpowiedniego zaopiekowania się pod względem mentalnym nad zawodniczką czy zawodnikiem.

Ceremonia pogrzebowa Enke odbyła się na stadionie Hannoveru 96, przy obecności ponad 40 tysięcy kibiców. Kwiaty i znicze jeszcze długo były obecne pod bramami obiektu w Niemczech.

10 października, czyli Światowy Dzień Zdrowia Psychicznego

Teresa Enke, wdowa po bramkarzu, założyła fundację imienia swojego tragicznie zmarłego męża. Pomaga ludziom chorującym na depresję. Kobieta otrzymała również kilka lat później, ze względu na swoją fundacyjną działalność, Order Zasługi Dolnej Saksonii. Jak sama przyznała, jest dumna z tego powodu, że o depresji mówi się – nie tylko w kontekście zawodowego sportu – dużo więcej. A zrozumienie społeczne i pomoc jest już dzisiaj na zupełnie innym poziom aniżeli przed laty.

Dlatego też tak ważne jest, żeby podkreślać, jak ważne jest zdrowie psychiczne. 10 października, wspomniany Światowy Dzień Zdrowia Psychicznego, jest ku temu idealną okazją. Według Światowej Organizacji Zdrowia (WHO) aż 300 mln ludzi na całym świecie cierpi na depresję. Przewiduje się, że liczba chorych za zaburzeniami psychicznymi nadal będzie się zwiększać. Z prognoz WHO wynika, że do 2030 r. depresja stanie się najczęściej diagnozowaną jednostką chorobową na świecie.

Czytaj też:
Były piłkarz Legii Warszawa mocno o Goncalo Feio. „Każda strata punktów może słono kosztować”
Czytaj też:
Wojciech Szczęsny nie mógł uniknąć tego pytania. Nagle wypalił: Z szacunku to rozważę

Źródło: WPROST.pl