Najwcześniej w środę wieczorem Legia Warszawa pozna decyzję Komisji Odwoławczej UEFA w sprawie walkoweru, który władze europejskiej piłki przyznały Celtikowi Glasgow za wystawienie do gry Bartosza Bereszyńskiego. Sam zainteresowany na łamach "Super Expressu" przekonuje, że jego rolą nie jest sprawdzenie papierków, a granie w piłkę nożną.
- Ja jestem od grania, a nie sprawdzania papierków. Są w Legii ludzie, którzy zajmują się tymi sprawami. Ja skupiam się na grze, nie w mojej gestii leży przygotowywanie protokołów. Zostały popełnione błędy ludzkie, ale konsekwencje nie musiały być tak drakońskie - mówi w "SE" Bereszyński o zdyskwalifikowaniu Legii.
Były Lechita dodaje, że jest rozczarowany postawą Celtiku. - Bardzo. Zasługujemy chyba na to, aby chociaż odebrać od nas telefon i powiedzieć nawet: „Nie oddamy wam miejsca w LM”. Wszystko byłoby jasne. Ale piłka nożna to biznes, tu nie ma sentymentów - przyznaje.
"Super Express"
Były Lechita dodaje, że jest rozczarowany postawą Celtiku. - Bardzo. Zasługujemy chyba na to, aby chociaż odebrać od nas telefon i powiedzieć nawet: „Nie oddamy wam miejsca w LM”. Wszystko byłoby jasne. Ale piłka nożna to biznes, tu nie ma sentymentów - przyznaje.
"Super Express"