Bayern Monachium rozpoczął współpracę z Katarem w 2011 roku. Na początku był to zwykły zimowy obóz w ciepłym kraju, ale później doszło do rozszerzenia partnerstwa. Na jego mocy w tym momencie bawarski klub uzyskuje od Katarczyków ponad 20 milionów euro rocznie. Pieniądze przychodzą od jednego z głównych sponsorów klubu – Qatar Airways. Współpraca jest regularnie wyśmiewana i potępiana przez kibiców mistrza Niemiec. Na czele ruchu oporu jest Michael Ott, który na temat katarskich pieniędzy rozmawiał z „Weszło”.
Bayern milczy w temacie Kataru
Michael Ott, jako wieloletni członek grupy kibicowskiej Bayernu, chciał na walnym zgromadzeniu poruszyć wątek umowy z Katarem. W tym celu wystosował pismo z prośbą o zajęcie głosu podczas zebrania. Klub zlekceważył podanie Otta i nie udzielił żadnej odpowiedzi. – Uważam, że klub zareagował nie fair. Obiecano nam debatę o Katarze, a finalnie do niej nie doszło. Tak się nie robi. Nasze nastroje były emocjonalne, ale tak samo wyglądało zachowanie władz. Gdyby Bayern nie bał się podjąć dyskusji ze swoimi członkami, nie doszłoby do takiej eskalacji nastrojów na walnym zgromadzeniu – mówił sprawca zamieszania w rozmowie z „Weszło”.
Ott: Pieniędzy z Kataru trzeba się przecież wstydzić
Przeciwnikom współpracy z Katarem najbardziej przeszkadza jawne łamanie praw człowieka w tym kraju, dyskryminacja kobiet i homoseksualistów i brak wolności mediów. – Istnieją poważne zarzuty korupcji w sporcie i finansowania terroryzmu. To wszystko sprawia, że Katar jest dla mnie sponsorem nie do przyjęcia – powiedział Ott. – Przede wszystkim ważne jest dla mnie, byśmy osiągali sukcesy przyzwoitymi środkami. Jeśli tego nie będzie, to jak mogę być dumny z naszych sukcesów? Pieniędzy z Kataru trzeba się przecież wstydzić – dodał jeszcze członek Bayernu.
Michael Ott ma wsparcie mniej zaangażowanych kibiców?
Michael Ott nie widzi opcji, w której Bayern Monachium po 2023 roku, przedłuża ważność kontraktu. – Straty wizerunkowe klubu byłyby po prostu zbyt duże. Ale żeby to się stało, dalej potrzebne jest wywieranie presji przez scenę kibicowskiej – powiedział działacz. Ott przyznał też, że odczuł duże wsparcie od mniej zaangażowanych kibiców, ale niestety istnieje zbiorowisko fanów, dla których sukcesy są ważniejsze od praw człowieka i ciężko mu oszacować, która grupa jest większa.
Czytaj też:
Paulo Sousa spotka się z prezesem PZPN. To nie będzie „wezwanie na dywanik”