Faworytem spotkania rozgrywanego we Wrocławiu był Śląsk, który w trzech kolejkach Ekstraklasy wywalczył pięć punktów. Górnik Łęczna z kolei zaliczył falstart, przegrywając dwa mecze i remisując jeden.
Mało okazji do przerwy
Zgodnie z oczekiwaniami to gospodarze próbowali dominować od początku starcia, chociaż posiadanie piłki nie miało przełożenia na klarowne akcje. W 16. minucie zza pola karnego uderzał Mateusz Praszelik, jednak jego strzał był niecelny. Tuż przed przerwą goście odpowiedzieli akcją, po której Bartosz Śpiączka oddał strzał głową, jednak również niecelnie. Pierwsza odsłona meczu zakończyła się bezbramkowym remisem.
Anulowana bramka
Również w drugiej części spotkania nie byliśmy świadkami wielu stuprocentowych sytuacji. W 65. minucie szansę na otworzenie wyniku miał Erik Exposito, jednak jego uderzenie z rzutu wolnego było mocno niecelne. Gospodarze wprawdzie wymieniali dużo podań, ale brakowało im precyzji w rozegraniu pod bramką Górnika. Goście z kolei szukali swoich szans w dośrodkowaniach ze skrzydeł, ale nie miało to przełożenia na akcje bramkowe.
Gorąco pod bramką Górnika zrobiło się w 86. minucie. Wtedy to po krótkim rozegraniu z rzutu wolnego Bartłomiej Pawłowski wpadł w szesnastkę, dograł płasko przed bramkę, gdzie piłkę z bliskiej odległości wpakował do siatki Fabian Piasecki. Po weryfikacji VAR bramkę anulowano, a mecz zakończył się wynikiem 0:0 i podziałem punktów.
Czytaj też:
Lewandowski oddał hołd Muellerowi. Polak pokazał wymowne zdjęcie