Marek Gołębiewski w czwartek 28 października zadebiutuje w roli trenera pierwszego zespołu Legii Warszawa. Jak zdradził szkoleniowiec w rozmowie z polsatsport.pl, prowadzenie Wojskowych to spełnienie jego marzeń. – Ci ludzie zaufali mi, a ja będę starał się, żeby spłacić ten kredyt zaufania u kibiców i wszystkich ludzi związanych z klubem – podkreślił, nawiązując do decyzji prezesa Dariusza Mioduskiego oraz zarządu, który powierzył mu kierowanie drużyną mistrza Polski.
Gołębiewski: W Polsce każdy trener jest tymczasowy
Niektóre media zaczęły przedstawiać Gołębiewskiego jako „trenera tymczasowego”, chociaż de facto jest on szkoleniowcem pełnoprawnym. – Śmieję się, że w Polsce to każdy jest trenerem tymczasowym. Podpisałem kontrakt do końca maja przyszłego roku ze świadomością w jakim klubie się znajduję. Chcę w każdym meczu udowadniać, że zasługuję na tę szansę i że nie została ona dana mi na wyrost – stwierdził dodając, że każdy trener, który nie osiąga dobrych wyników z Legią, staje się „tymczasowy”.
Dziennikarz polsatsport.pl przywołał historię Hansiego Flicka, który dość nieoczekiwanie objął Bayern Monachium i z mało rozpoznawalnego trenera stał się szkoleniowcem, który osiągnął z Bawarczykami sukcesy, sięgając m.in. po mistrzostwo Niemiec i triumf w Lidze Mistrzów. Czy Gołębiewski pójdzie w ślady Flicka?
Każdy trener marzy, żeby prowadzić, jak najlepsze drużyny i współpracować z najlepszymi piłkarzami. Mi jest to dane i bardzo się z tego cieszę. Nie chcę roztaczać nie wiadomo, jakich wizji. Boisko zawsze weryfikuje trenerów – odparł nowy trener Legii.
Według Gołębiewskiego, jeśli jego podopieczni będą prezentowali dobry styl i osiągali wyniki, to może udać mu się powtórzyć sukcesy szkoleniowców, którzy, podobnie jak on, na początku swojej przygody z klubem byli mniej znani. – Jednak chcę się skupić na każdym kolejnym meczu. W czwartek gramy mecz ze Świtem Szczecin w Fortuna Pucharze Polski, a w niedzielę z Pogonią Szczecin w lidze – przypomniał.