Przed startem 28. kolejki Pogoń Szczecin była liderem Ekstraklasy z punktem przewagi nad Rakowem Częstochowa i Lechem Poznań. Taki „ścisk” w czołówce ligowej tabeli oznacza, że żadna z drużyn marzących o mistrzostwie nie może pozwolić sobie na stratę punktów, szczególnie w starciach z teoretycznie słabszymi rywalami. Wiedzą o tym Portowcy, którzy w piątkowy wieczór zmierzyli się na własnym stadionie z Wisłą Płock.
Ekstraklasa. Pogoń Szczecin otworzyła wynik, Wisła odpowiedziała
Początek spotkania nie układał się po myśli zespołu prowadzonego przez Kostę Runjaicia. Goście umiejętnie ustawiali się w defensywie, zmuszając Pogoń do rozgrywania długich ataków pozycyjnych, z których niewiele wynikało. Portowcy jednak dalej szukali sposobu na sforsowanie obrony rywali, a świadkami pierwszej klarownej sytuacji byliśmy w 23. minucie. Wtedy to Mariusz Fornalczyk wykończył akcję minimalnie niecelnym strzałem z dystansu.
Bezbramkowy remis utrzymał się do 33. minuty. Kamil Grosicki wykorzystał zawahanie defensorów Wisły, obrócił się z piłką i precyzyjnym strzałem przy długim słupku pokonał Krzysztofa Kamińskiego. Kilka minut później mogło być już 2:0 po tym, jak Portowcy wyprowadzili kontrę. Sebastian Kowalczyk jednak za mocno wyłożył piłkę wbiegającemu w szesnastkę Kamilowi Grosickiemu, przez co ten nie zdołał po raz drugi pokonać bramkarza Nafciarzy.
Kilkadziesiąt sekund później ta niewykorzystana okazja zemściła się na liderze Ekstraklasy. Łukasz Sekulski uderzył z dystansu, a piłka po rykoszecie całkowicie zmyliła Dante Stipicę i wpadła do bramki. Wynik 1:1 utrzymał się do przerwy, co zapowiadało ciekawą drugą połowę.
Ekstraklasa. Pogoń Szczecin przegrała z Wisłą Płock
Piłkarze Pogoni wyszli na drugą połowę mocno zmotywowani, by szybko objąć prowadzenie. Mało jednak brakowało, a to Wisła odnotowałaby drugie trafienie. W 50. minucie Kristian Vallo uderzył zza pola karnego, ale Dante Stipica zdołał efektowną paradą uchronić swoją drużynę przed stratą bramki.
Nafciarze wysoko postawili poprzeczkę gospodarzom i długimi fragmentami gry prezentowali się solidnie w destrukcji, nie pozwalając rywalom na napędzanie kolejnych akcji ofensywnych. Co więcej, podopieczni Pavola Stano udowodnili też, że potrafią skutecznie przeprowadzać kontry. W 63. minucie Aleksander Pawlak posłał piłkę do Jorginho, ten wymienił podania z Łukaszem Sekulskim i wykończył akcję płaskim, precyzyjnym strzałem obok bezradnego Dante Stipicy.
Portowcy mogli odpowiedzieć błyskawicznie, bo już trzy minuty później. Do centry z rzutu rożnego doszedł Mariusz Malec, a piłka po jego strzale głową trafiła w poprzeczkę. Również kolejne akcje gospodarzy nie przynosiły zamierzonego efektu, a postawieni „pod ścianą” podopieczni Kosty Runjaicia nie byli w stanie odmienić losów spotkania. Mecz zakończył się wygraną 2:1 Wisłą Płock, po której Portowcy wprawdzie pozostają na pierwszym miejscu w Ekstraklasie, ale jeszcze w ten weekend mogą zostać wyprzedzeni przez Lech Poznań lub Raków Częstochowa.
Czytaj też:
Trener Legii Warszawa wbił „szpilę” Lechowi Poznań. To nie spodoba się fanom Kolejorza