Jedni zbliżyli się do europejskich pucharów, drudzy do I ligi. Spadek coraz bardziej realny

Jedni zbliżyli się do europejskich pucharów, drudzy do I ligi. Spadek coraz bardziej realny

Tomas Huk i Adam Radwański walczą o pozycję
Tomas Huk i Adam Radwański walczą o pozycję Źródło: Newspix.pl / Jakub Gruca / Fokusmedia.com.pl
Mecz Termaliki Bruk-Bet Nieciecza z Piastem Gliwice miał dużą stawkę. Gospodarze uwikłani są bowiem w walkę o utrzymanie, goście z kolei marzą jeszcze o kwalifikacji do europejskich pucharów. Jedni zbliżyli się do celu, drudzy wręcz przeciwnie.

Wiosną 2022 roku Piast Gliwice nie przegrał ani jednego wyjazdowego spotkania w Ekstraklasie. Nic dziwnego, że i w starciu z Termalicą Bruk-Bet Nieciecza górą była właśnie ta drużyna.

Piotr Wlazło zmarnował rzut karny w meczu Termaliki Bruk-Bet Nieciecza z Piastem Gliwice

Od początku meczu to Słonie dyktowały warunki, co potwierdzały też statystyki. Inna sprawa, że zawodnikom obu ekip brakowało skuteczności – Grzybkowi, Grabkowskiemu, czy Kądziorowi. Przez długi czas utrzymywał się więc bezbramkowy remis, choć wydawało się, iż tuż przed gwizdkiem arbitra zwiastującym przerwę, wynik się zmieni.

Fatalny błąd popełnił Plach pod koniec pierwszej połowy starcia. Wydawało się, że bramkarz drużyny Fornalika ma wszystko pod kontrolą, gdy kolega podał mu piłkę. Słowakowi jednak futbolówka odskoczyła bardzo daleko, a kiedy próbował naprawić swoją winę, sfaulował szarżującego Poznara. Wydawało się, że taki ekspert od rzutów karnych jak Wlazło wykorzysta okazję do zdobycia otwierającej wynik spotkania bramki, ale defensywny pomocnik znacznie przestrzelił.

Tomas Huk wyprowadził Piasta Gliwice na prowadzenie

Z kolei w 55. minucie powinno być 1:0, ale dla Piasta. Z bardzo groźną pomknął kontrą pomknął Kądzior lewą flanką, a następnie podał do Vidy, który w komfortowej sytuacji trafił jedynie w słupek. Chwilę później jednak i zobaczyliśmy bramkę – z jedenastu metrów Huk wpakował piłkę do siatki, po uprzednim zagraniu ręką Biedrzyckiego we własnej „szesnastce”.

Przesadą byłoby napisanie, że tempo meczu siadło w dalszej części drugiej połowy, ponieważ parę razy w obu polach karnych zrobiło się gorąco, ale wtedy Kądzior i Stefanik kiksowali fatalnie. Przy wyniku 0:1 w grę Słoni wdarła się spora nerwowość, w związku z czym nie potrafili konstruować składnych akcji. Ostatecznie więc rezultat spotkania nie zmienił się aż do ostatniego gwizdka.

Czytaj też:
Intrygująca opinia legendy Bayernu na temat transferu Roberta Lewandowskiego. Tego nikt się nie spodziewał

Źródło: WPROST.pl