Widzew Łódź wykorzystał bezradność Cracovii. To jeszcze nie koniec kryzysu Pasów

Widzew Łódź wykorzystał bezradność Cracovii. To jeszcze nie koniec kryzysu Pasów

Piłkarze Widzewa Łódź
Piłkarze Widzewa Łódź Źródło:PAP / Roman Zawistowski
Wygląda na to, że kryzys drużyny Pasów jeszcze nie dobiegł końca. W meczu Widzew Łódź – Cracovia większą klasę pokazali gospodarze. Zespół Jacka Zielińskiego momentami był zupełnie bezradny.

Gdy Cracovia wygrała z Rakowem Częstochowa, wydawało się, że kryzys ma już za sobą. Nic bardziej mylnego, Widzew Łódź udowodnił, że optymizm Pasów był przedwczesny.

Dominik Kun zabłysnął w pierwszej połowie meczu Widzew Łódź – Cracovia

Spotkanie nie mogło się rozpocząć lepiej dla RTS-u, który już w czwartej minucie wyszedł na prowadzenie za sprawą uderzenia Kuna. Pomocnik miał łatwe zadanie, ponieważ tylko dobił futbolówkę do pustej bramki po uderzeniu Sancheza z bliskiej odległości. Jego uderzenie Niemczycki jeszcze zdołał wybronić, lecz przy poprawce kolejnego rywala był bez szans. Warto też pochwalić Zjawińskiego za prostopadłe podanie do Hiszpana.

Chwilę później łodzianie mogli podwyższyć wynik, lecz wspomniany Zjawiński nie trafił w idealnie mu wystawioną piłkę. Nieudanym uderzeniem zakończyła się też szarża Kuna. Niestety w dalszej części pierwszej połowy widowisko stało się rwane i mało atrakcyjne. Po pierwsze przez dwie przerwy spowodowane odpaleniem pirotechniki przez kibiców, po drugie ze względu na bardzo ostrą grę obu drużyn. Dopiero w doliczonym czasie Widzew przeprowadził kolejną składną akcję, zakończoną uderzeniem Sancheza w poprzeczkę. Dla porównania Pasy ani razu nie zagrozili bramce Ravasa.

Widzew Łódź dostał prezent od Cracovii

Kilka minut po wznowieniu gry Cracovia sprawiła gospodarzom prezent, prokurując rzut karny. W rolach głównych wystąpili Zjawiński oraz Siplak, walczący o pozycję na skraju „szesnastki”. Ten pierwszy co prawda do piłki nie dotarł, ale przewracający się Słowak nie pozwolił jej opuścić boiska. Rzecz w tym, że upadając, celowo podbił ją ręką. Hanousek bez problemu pokonał Niemczyckiego z jedenastu metrów.

Po tym wydarzeniu podopieczni Janusza Niedźwiedzia oddali inicjatywę rywalom, lecz ci zupełnie nie potrafili z tego skorzystać. W zasadzie nie zmienili swojego sposobu gry ani o krztę. Jeśli już próbowali przedostać się pod bramkę przeciwnika, robili poprzez wrzutki – w 99 proc. niecelnych – niczym za kadencji trenera Probierza. Jedyną naprawdę dogodną okazję zmarnował Makuch, uderzając z bliska w Ravasa.

Ba, w ostatnim kwadransie Pasy miały szczęście, że w wielu akcjach widzewiakom zwyczajnie brakowało zgrania, bo gdyby w paru sytuacjach podawali celniej, moglibyśmy obejrzeć pogrom. Ostatecznie starcie RTS-u i Cracovii zakończyło się wynikiem 2:0.

Czytaj też:
FC Barcelona szykuje się do meczu ligowego. Występ Roberta Lewandowskiego pod znakiem zapytania

Źródło: WPROST.pl