„Nie rozumiem wyznaczania sędziego Frankowskiego na mecze Legii Warszawa. Komu to potrzebne?”

„Nie rozumiem wyznaczania sędziego Frankowskiego na mecze Legii Warszawa. Komu to potrzebne?”

Bartosz Frankowski w meczu Górnik Zabrze – Legia Warszawa
Bartosz Frankowski w meczu Górnik Zabrze – Legia Warszawa Źródło:Newspix.pl / Jakub Gruca / Fokusmedia.com.pl
Po ligowym klasyku Górnik Zabrze – Legia Warszawa, najwięcej mówi się nie o popisach piłkarzy, tylko o decyzjach arbitra tego spotkania Bartosza Frankowskiego. O kontrowersyjne decyzje arbitra pytamy znanego eksperta sędziowskiego, czyli Rafała Rostkowskiego.

Kibice drużyny z Łazienkowskiej są oburzeni, że sędzia nie dał czerwonych kartek piłkarzom gospodarzy za celowe kopnięcie rywala bez piłki oraz za wybicie dwóch zębów obrońcy Legii, Rafałowi Augustyniakowi. O wszystkie te kwestie zapytaliśmy Rafała Rostkowskiego, byłego arbitra, a dziś znanego eksperta sędziowskiego.

Trudne relacje Legii Warszawa z Bartoszem Frankowskim

Pikanterii całej sprawie dodaje fakt, że szef Kolegium Sędziów w PZPN Tomasz Mikulski, wyznaczył Frankowskiego do prowadzenia meczu Legii, mimo że miał pełną świadomość złej przeszłości łączącej arbitra z tą drużyną. Działacze klubu z Warszawy już kilka sezonów temu byli przekonani, że Frankowski myli się zbyt często na ich niekorzyść, więc napisali pismo do związku, żeby tego arbitra nie obsadzać w meczach ekipy z Łazienkowskiej.

Mimo to Frankowski nadal był wyznaczany do meczów Legii przez ówczesnego przewodniczącego Kolegium Sędziów, czyli Zbigniewa Przesmyckiego. Związek nie chciał robić precedensu, że kluby będą same sobie wybierać arbitrów. Po meczu Legii ze Śląskiem Wrocław, gdy znów doszło do poważnych kontrowersji na niekorzyść drużyny z Warszawy, zmieniono zdanie. W tamtym spotkaniu co prawda nie zawinił sędzia główny, lecz jego asystent Marcin Boniek, podnosząc przedwcześnie chorągiewkę, sygnalizując spalonego, czym zmylił piłkarzy Legii. Tak czy siak, od tamtej pory, Frankowski nie sędziował Legii przez 1,5 roku. Teraz wrócił i… Znowu klops.

O ocenę decyzji arbitra w meczu Górnik Zabrze z Legią Warszawa poprosiliśmy eksperta sędziowskiego – jak sam podkreśla, niezależnego od FIFA, UEFA i PZPN – Rafała Rostkowskiego.

Dariusz Tuzimek („Wprost”): Czy pan rozumie upór szefa Kolegium Sędziów co do obsadzania akurat tego arbitra do meczów Legii? Może naprawdę w zestawieniu Frankowski – Legia coś nie gra i warto dać sobie z tym spokój?

Rafał Rostkowski: Rzeczywiście mecze z udziałem Legii i Frankowskiego układają się nieszczęśliwie, takie są fakty. Nie chciałbym natomiast, aby wynikało z mojej wypowiedzi, że to wina Frankowskiego, bo przecież on nie wybiera sobie meczów, które będzie prowadził.

Wina leży przede wszystkim po stronie osoby, która dokonuje takiej obsady, wiedząc, co się wydarzyło w przeszłości.

Z drugiej strony oczywistością jest, iż kluby nie powinny sobie wybierać sędziów. To byłaby szkodliwa praktyka. Natomiast należy wiedzieć, że wiele federacji zagranicznych, na czele z FIFA i UEFA, bierze pod uwagę sytuacje, które w kwestiach obsady sędziowskiej, mogą skutkować kontrowersjami, nieporozumieniami czy napięciami. Zdarza się, iż kluby czy federacje krajowe, zwracają się z prośbą o niewyznaczanie im danego arbitra. Te prośby są czasem – w uzasadnionych przypadkach – uwzględniane. Chodzi o to, by unikać niepotrzebnych kontrowersji i sytuacji, które prowadzą do napięć. To jest nikomu niepotrzebne.

Nie oskarżam Bartosza Frankowskiego o stronniczość, tylko to przypomina mi udowadnianie czegoś na siłę, ze szkodą dla wszystkich zainteresowanych. Czemu ma służyć taki upór szefa Kolegium Sędziów? Podważa to zaufanie do wszystkich arbitrów. Przypomina mi to sytuację, kiedy były szef PZPN – Zbigniew Boniek uparł się, by mecz Wisły Kraków poprowadził Tomasz Musiał, który też jest z Krakowa. Sędzia tak bardzo się pilnował, by nie być posądzony o sprzyjanie Białej Gwieździe, aż w końcu jedną z decyzji podjął bardzo niekorzystnie właśnie dla krakowskiego klubu.

Zarówno w FIFA, jak i UEFA jest mile widziane, jeśli arbiter sam zgłosi, że nie chce – z jakiegoś konkretnego, uzasadnionego powodu – prowadzić meczu w danym kraju, albo sędziować jakiemuś zespołowi. Takie zgłoszenia bierze się pod uwagę, bo lepiej dmuchać na zimne, niż prowokować kontrowersje.

To jest właśnie dojrzałość, która budzi zaufanie do organów decyzyjnych w piłce. Sędzia powinien być jak żona Cezara, poza wszelkimi podejrzeniami. Nie rozumiem więc, jaki jest cel wyznaczania Frankowskiego do prowadzenia meczów Legii. Komu to potrzebne?