Kosta Runjaic wreszcie to zrobił. Trener Legii Warszawa pozamykał usta

Kosta Runjaic wreszcie to zrobił. Trener Legii Warszawa pozamykał usta

Kosta Runjaic
Kosta Runjaic Źródło:PAP / Piotr Nowak
Kosta Runjaic pracuje w naszym kraju od 2017 roku, ale dopiero w 2023 udało mu się osiągnąć naprawdę wielki sukces i wywalczyć jakieś trofeum – Puchar Polski. Trener Legii Warszawa zerwał więc łatkę, szkoleniowca nie dość dobrego, aby na naszej ziemi święci wielkie triumfy.

2 maja 2023 roku miał być świętem futbolu, aczkolwiek po finale Pucharu Polski więcej będzie mówiło się o tym, co działo się dookoła meczu niż podczas niego. Bójki, awantury, czerwone kartki, gorzkie wypowiedzi… Tego wszystkiego nie brakowało. Mimo tego zdobyte trofeum i tak będzie miało wyjątkowo słodki smak dla Kosty Runjaica, trenera Legii Warszawa. Niemiec wreszcie udowodnił, że nie jest szkoleniowcem, który nie potrafi stawiać truskawki wisienki na torcie.

Kosta Runjaic i Legia Warszawa walczyli o przetrwanie

A że ostatecznie Puchar Polski trafi do gabloty Wojskowych, to wcale nie było oczywiste. Potyczka rozpoczęła się dla stołecznej ekipy w najgorszy możliwy sposób, czyli od czerwonej kartki dla Yuriego Ribeiro. Portugalczyk wyleciał z boiska za faul na Franie Tudorze, który wyszedłby sam na sam, gdyby nie nieudana interwencja defensora Legii. Niedługo potem Raków zmarnował dogodną okazję, skutecznością nie popisał się Gutkovskis. Im dłużej trwało spotkanie, tym częstochowianie bardziej zaznaczali swoją dominację, tyle że zupełnie nic z tego nie wynikało. „Typowy mecz walki” trwał 120 minut i rozstrzygnęły go dopiero rzuty karne – a właściwie Kacper Tobiasz, broniąc uderzenie Mateusza Wdowiaka.

Warszawa cierpiała, Warszawa uskuteczniała – nomen omen – obronę Częstochowy. Warszawa długimi fragmentami spotkania prezentowała się tak, jakby z góry założyła sobie, iż wytrzymanie do serii rzutów karnych to najlepsze, co może jej się przydarzyć.

No i przetrwała. Dosłownie, wszak graniem w piłkę trudno było nazwać wszystko to, czym uraczyli nas futboliści.

Niedosyt imienia Kosty Runjaica

Na koniec jednak nie styl się liczy, lecz to, kto wygrał, czyli Legia. Kto wie, być może nawet symbolicznie trofeum do gabloty stawi Kosta Runjaic własnymi rękoma? Wojskowi oczywiście mają prawo się cieszyć z kolejnego sukcesu, choć Puchar Polski mógł im nieco spowszednieć, skoro właśnie wywalczyli go po raz 20. w historii. Co innego niemiecki szkoleniowiec. Dla niego to pierwszy tak wielki triumf na polskiej ziemi i jednocześnie kompletne novum, ponieważ wcześniej zawsze czegoś mu brakowało na ostatniej prostej i nie tylko.

Pamiętamy przecież, że jego Pogoń Szczecin w tych rozgrywkach momentami się wręcz kompromitowała. Najdalszy etap tych rozgrywek, na którym pojawili się Portowcy za kadencji Runjaica, to 1/8 finału. Jak na zespół mający ambicje sięgające najwyższych celów – wstyd. Prześledźmy kolejny sezony. Warto zwrócić uwagę na to, z kim odpadał zespół prowadzony przez Niemca.

  • 2018/19 – 1/32 – 0:0 i porażka 3:4 po rzutach karnych z GKS-em Katowice
  • 2019/20 – 1/16 – 0:2 ze Stalą Mielec
  • 2020/21 – 1/8 – 0:2 z Piastem Gliwice
  • 2021/22 – 1/32 – 1:2 z KKS-em Kalisz

Tego nie dało się bronić w żaden sposób, podobnie zresztą jak degrengolady, w którą wpadała jego Pogoń pod koniec poszczególnych sezonów Ekstraklasy. Kiedy jeszcze rozgrywano rundę zasadniczą i finałową – z podziałem na grupę spadkową i mistrzowską – Portowcy, gdy już awansowali do tej drugiej, nagle zapominali, jak się gra w piłkę. Zupełnie tak, jakby minimalistycznie miejsce w najlepszej ósemce ich satysfakcjonowało, a potem to już sparingi, relaks i „życie to plaża”.

To zmieniło się nieco już po likwidacji podziału na grupy, aczkolwiek mający mistrzowskie ambicje szczecinianie nadal zawodzili na ostatniej prostej. Już nie na taką skalę jak wcześniej, aczkolwiek nadal Runjaic i jego podopieczni nie spełniali oczekiwań. Wydawało się, iż w 2022 roku w końcu mogą sięgnąć po tytuł, lecz porażki z Lechem Poznań (0:3) i Rakowem Częstochowa (1:2) na finiszu rozgrywek rozwiały wątpliwości. Nie, Portowcy jeszcze nie byli gotowi na sukces.

Finał Pucharu Polski – najważniejszy mecz w karierze Kosty Runjaica

Paradoks całej kariery niemieckiego szkoleniowca polega na tym, że po tytuł sięgnął dopiero, kiedy przejął Legię Warszawa, będącą akurat w przebudowie, zaciskającą pasa, jeszcze wychodzącą z niedawnego kryzysu. Gdyby ktoś rok temu powiedział, iż Wojskowi wrócą na podium Ekstraklasy i jednocześnie wywalczą Puchar Polski, część kibiców pukałaby się w głowy, a część wzięłaby to w ciemno.

Sam Runjaic natomiast ewidentnie czuł presję. Wiedział, że musi udowodnić coś i opinii publicznej, i samemu sobie. – To będzie najważniejszy mecz w mojej trenerskiej karierze – przyznał na przedmeczowej konferencji prasowej. Tym samym narzucił na siebie ogromną presję, której ostatecznie podołał, choć okoliczności były wyjątkowo niesprzyjające. Na pewno jeszcze od czasu do czasu ktoś wypomni mu, w jakim stylu wygrał ten Puchar Polski w 2023, ale w sumie co z tego? Wygrał, to wygrał, z faktami trudno dyskutować.

– Zdobycie tego trofeum napawa mnie ogromnym szczęściem – stwierdził już po ostatnim finałowym gwizdku. – To w pewnym sensie rehabilitacją za postawę drużyny w poprzednim sezonie. Miałem poczucie, że jeśli dojdzie do karnych, wygramy. To uczucie rosło z każdą minutą, a w dogrywce już byłem pewny swego. Raków pomylił się dopiero w szóstej serii. Bywa i tak. Najważniejsze, że puchar jest nasz – zakończył konferencję.

Puchar jest wasz, ale przede wszystkim jest twój, panie trenerze. Zasłużył pan na niego całokształtem swojej pracy w Polsce. W kontekście samej Legii natomiast poprzeczka idzie jeszcze wyżej – trzeba będzie obronić tytuł i jeszcze sięgnąć po mistrzostwo.

Czytaj też:
Gwiazda Legii Warszawa zaatakowała piłkarza Rakowa. Skandal po finale Pucharu Polski
Czytaj też:
Kibice Legii przejęli ulice Warszawy. Wszystko przed finałem na PGE Narodowym

Źródło: WPROST.pl