Raków Częstochowa potrzebował zaledwie jednego punktu, aby już teraz, na kilka meczów przed końcem sezonu, zdobyć mistrzostwo Polski. W starciu z Koroną Kielce sami sobie skomplikowali sytuację. Świętokrzyski zespół też miał jednak dobrą motywację, by sięgnąć po trzy punkty. Podopieczni trenera Kuzery wciąż walczą bowiem o utrzymanie w Ekstraklasie.
Jakub Łukowski dał prowadzenie w meczu Korona – Raków
Na samym początku spotkania gospodarze postanowili postraszyć swoich przeciwników, chociaż cała akcja wyglądała na dość chaotyczną i niezaplanowaną. Piłka raczej nie miała trafić do Zatora, ale kiedy tak się stało, zrobiło się gorąco. Ten bowiem posłał… No właśnie, nie wiadomo. Centrę? Strzał? Faktem jest, iż piłka przeturlała się po poprzeczce, co uratowało Raków.
Minęły dwa kwadranse, a częstochowianie nie stworzyli sobie praktycznie żadnej okazji do zdobycia bramki. Koroniarze przeciwnie, bo w 31. minucie znakomite uderzenie z rzutu wolnego oddał Łukowski. Futbolówka odbiła się wtedy od słupka, następnie od Kovacevicia i wyszła w pole. Dobitkę Trojaka z kolei ręką zatrzymał Koczerhin. Złocisto-Krwiści dostali więc rzut karny, po którym wyszli na prowadzenie. „Jedenastkę” na gola zamienił Łukowski, choć Kovacević był bardzo blisko obrony.
Raków Częstochowa nie dogonił wyniku. Fran Tudor zaliczył kuriozalne pudło
Jedyną dobrą okazję Raków miał pod koniec pierwszej połowy, lecz wówczas nie popisał się Piasecki. Napastnik miał sporo miejsca i czasu, aby przymierzyć, ale nie zdołał pokonać golkipera. – Niektórzy zawodnicy nie są dzisiaj na boisku. Za mało naszych piłkarzy chce grać w piłkę. Nie są skoncentrowani – żalił się Fran Tudor w krótkim wywiadzie przeprowadzonym w przerwie starcia.
Czas mijał, Marek Papszun robił roszady, ale przez długi czas niewiele się, choć ewidentnie to jego podopieczni prowadzili grę. Dopiero w 66. minucie zakotłowało się w „szesnastce” Korony. Najpierw Tudor nie strzelił w sytuacji sam na sam, a potem dobitkę z linii bramkowej wybił Trojak. Kilkanaście minut później dobrą okazję zmarnował też Cebula po szarży i podaniu Jeana Carlosa.
W końcówce częstochowianie nacierali na przeciwników niemal całą jedenastką, więc mało brakowało, aby nadziali się jeszcze na kontrę. W ostatnich chwilach sytuację sam na sam zmarnował jednak Kostorz. Mało tego, w 95. minucie na pustą bramkę nie trafił Tudor. W związku z tym Korona wygrała 1:0 i – nomen omen – odłożyła koronację Rakowa o przynajmniej jedną kolejkę.
twitterCzytaj też:
Niepewna przyszłość Jana Urbana. Uratował Górnik Zabrze, a teraz stawiają mu warunkiCzytaj też:
Trudny QUIZ sportowy na niedzielę. Trzeba się wykazać