Mecze w europejskich pucharach przeważnie należą do najbardziej ekskluzywnych w kalendarzu każdego klubu piłkarskiego. Gdy przyjeżdża zagraniczny rywal, to wiele osób decyduje się na przyjście na stadion po to, żeby zobaczyć kogoś nowego. To zarazem okazja dla gospodarzy do podniesienia cen biletów.
Rywal Lecha podnosi ceny biletów
Bodo/Glimt ma za sobą kilka meczów sparingowych. W przeciwieństwie do większości lig europejskich, w Norwegii rozgrywki toczą się systemem wiosna-jesień. To oznacza, że wicemistrzowie kraju szykują się do nowego sezonu. Przed meczem z Lechem, klub negatywnie zaskoczył kibiców, podnosząc ceny biletów. Najtańsze wejściówki kosztują 35 euro, co nie podoba się sympatykom zespołu.
– Bilety, w dodatku na trybunę bez dachu są dla nas zbyt drogie. Czujemy się obrażeni chciwością klubu – powiedział szef kibiców stowarzyszenia „J-feltet” Erik Baalman dziennikowi „Verdens Gang”.
Stadion Aspmyra, na którym Bodo/Glimt rozgrywa spotkania, może pomieścić 8200 osób. Do wczoraj sprzedano około sześć tysięcy biletów. Klub aktywnie promuje mecz i sprzedaż wejściówek w mediach społecznościowych. Na zarzuty o prowokacje, dyrektor handlowy klubu odpowiedział, że klub i tak ma tańsze bilety na mecze europejskich pucharów niż kluby zagraniczne. Odpowiedź nie pomogła w załagodzeniu nastrojów kibiców. Dla porównania, bilety na mecz ligi norweskiej Bodo/Glimt z Ranheim zaczynają się od 15 euro.
Bodo/Glimt przed meczem z Lechem Poznań
Bodo/Glimt przystępuje do fazy pucharowej Ligi Konferencji Europy dzięki zajęciu trzeciego miejsca w fazie grupowej Ligi Europy. Zespół ze środkowej części Norwegii rywalizował w grupie z PSV Eindhoven, FC Zurych i Arsenalem. Z kolei Lech awans zapewnił sobie dzięki zajęciu drugiego miejsce w grupie C LKE.
Czytaj też:
Paulo Sousa poprowadzi klub, w którym gra reprezentant Polski. Jest potwierdzenieCzytaj też:
Wielkie wyzwanie przed Robertem Lewandowskim. „Zawsze jest ten pierwszy raz”
Komentarze