Przez lata kibice mogli przyzwyczaić się do kuriozalnych porażek polskich drużyn w kwalifikacjach do europejskich pucharów. Kiedy wydawało się, że te ciemne czasy są już za nami, o kolejną wpadkę pokusiła się Legia Warszawa w starciu z Ordobasami Szymkent. Kompromitacja była naprawdę blisko.
Fatalny początek w meczu Ordabasy Szymkent – Legia Warszawa
Kto myślał, że drużyna z Kazachstanu będzie łatwym przeciwnikiem, ten mocno się pomylił. Nie minął bowiem kwadrans, a gospodarze już prowadzili 1:0 po dość kuriozalnej sytuacji. Przy długim podaniu Sadovski urwał się spod krycia Pankova, który nie próbował zablokować strzału. Napastnik dodatkowo zaskoczył legionistów, ponieważ postanowił lobować bramkarza. Jako że Kacper Tobiasz źle obliczył tor lotu piłki, ta spadła za jego plecy wprost do siatki.
Na nic były późniejsze próby ratowania wyniku przez podopiecznych Kosty Runjaica, ponieważ w kluczowych momentach poszczególnych akcji grali zbyt nonszalancko. Ordobasy momentami broniły się desperacko, aczkolwiek skutecznie. W efekcie do siatki nie trafił ani Gual, ani Kun, ani Jędrzejczyk, ani żaden inny warszawianin, mimo że prób było sporo. Legia schodziła więc na przerwę z wynikiem 0:1.
Tomasz Pekhart ratował Legię Warszawa
Zaraz po wznowieniu gry zobaczyliśmy drugiego gola, ale bynajmniej nie była to bramka na remis. Ordobasy wywalczyły sobie rzut rożny i to właśnie dzięki niemu podwyższyły prowadzenie. Choć piłką pomknęła w sam środek „szesnastki” Wojskowych, nikt nie Mbodja, który z bliskiej odległości pokonał Tobiasza. Jakby tego było mało, w 55. minucie prawie zrobiło się 3:0, ale Islamkhan minimalnie przestrzelił przy okazji lobowania młodego bramakrza.
Po godzinie gry Wojskowi w końcu się obudzili i przeprowadzili akcję, która wreszcie przyniosła im jakiś konkret z przodu. Choć Gual dostał podanie, które nieco wyrzuciło go do lewej strony i pod linię skraj boiska, Hiszpan potrafił i w tej sytuacji skutecznie dograć do Pekharta. Ten zaś uprzedził pilnującego go defensora i zdobył kontaktową bramkę. Chwilę później minimalnie pomylił się Wszołek.
Wynik meczu Ordabasy Szymkent – Legia Warszawa
W 86. minucie Wojskowi uciekli spod topora, kiedy sam na sam z bramkarzem wyszedł Wszołek i jeszcze podał do Kramera. Ten zaś bez problemu strzelił na 2:2 do pustej bramki. Niewykluczone, że Słoweniec był na spalonym, aczkolwiek ze względu na brak VAR-u i fatalne ustawienie arbitra liniowego
W końcówce starcia było gorąco, gdy jeden z graczy Ordabasów runął na ziemię w polu karnym Wojskowych po kontakcie z Augustyniakiem. Sędzia jednak nie zdecydował się na podyktowanie „jedenastki”. Kompromitacja Legii była więc blisko, ale ostatecznie udało jej się zremisować.
Czytaj też:
Bohater meczu Rakowa Częstochowa o grze w kadrze Polski. „Boniek nie chciał…"Czytaj też:
Filip Marchwiński zdecydował ws. przyszłości. Wiemy, co dalej z gwiazdą Lecha Poznań