Raków Częstochowa gra dalej w el. Ligi Mistrzów! Klątwa Karabachu Agdam przerwana

Raków Częstochowa gra dalej w el. Ligi Mistrzów! Klątwa Karabachu Agdam przerwana

Fran Tudor (z lewej) i piłkarze Karabachu Agdam
Fran Tudor (z lewej) i piłkarze Karabachu Agdam Źródło:Newspix.pl / Jakub Ziemianin/400mm.pl
Mecz Rakowa Częstochowa z Karabachem Agdam miał ogromną wagę. Medaliki walczyły na wyjeździe nie tylko o awans do kolejnej rundy eliminacji Ligi Mistrzów, ale też przełamanie azerskiej klątwy. Ogromne emocje trwały do ostatniego gwizdka, bo polska drużyna musiała bronić się desperacko.

Karabach Agdam to istny pogromca polskich drużyn w europejskich pucharach, dlatego zadanie wyeliminowania go z eliminacji Ligi Mistrzów jawiło się jako zadanie arcytrudne. Nawet mimo faktu, że Raków Częstochowa pojechał do Baku z jednobramkową zaliczką – po zwycięstwie 3:2 u siebie.

Trudna pierwsza połowa meczu Karabach Agdam – Raków Częstochow

Tak jak można było się spodziewać, gospodarze od samego początku spotkania odważnie ruszyli do przodu. Nie dziwota, skoro musieli odrabiać minimalne, ale jednak straty. Pierwszy kwadrans nie był jednak dla nich udany, bo mimo dwóch całkiem niezłych akcji, nie sprawili gościom większych kłopotów. Podobnie zresztą w drugą stronę – szansę miał Arsenić, lecz golkiper Karabachu złapał piłkę z łatwością.

W 24. minucie doskonałą okazję zmarnował natomiast Yeboah. Wykorzystał on fakt, że Medina złamał linię spalonego i po podaniu Cebuli wyszedł sam na sam z bramkarzem. Niestety Niemiec zbierał się do strzał tak długo, że wspomniany defensor go dogonił i zablokował. Więcej tak dobrych sytuacji Medaliki już nie miały, ale to samo można napisać o ekipie z Azerbejdżanu. Dopiero w doliczonym czasie pierwszej połowy Kovacević musiał popisać się refleksem przy „rakiecie” z dystansu. Do przerwy utrzymał się remis 0:0.

Fran Tudor dał nadzieję, Karabach szybko odpowiedział

Druga część potyczki rozpoczęła się tak, jak skończyła się poprzednia – od znakomitej interwencji bośniackiego golkipera Rakowa. Musiał się wyciągnąć jak struna po trudnym, technicznym uderzeniu z dystansu. Szczęśliwie zachował on znakomitą czujność.

Odpowiedź częstochowian była znakomita, a w rolę bohatera wcielił się Tudor. Chorwat dostał krótkie podanie od Racovitana, z przyjęciem minął przeciwnika, a następnie huknął ze skraju pola karnego. Mahammadaliyev nie miał absolutnie żadnych szans, aby to obronić. Niestety już po kilku minutach Karabach wyrównał za sprawą trafienia Xhixhy, który uciekł spod krycia Arsenica i Svarnasa.

twitter

Wymarzony wynik meczu Karabach Agdam – Raków Częstochowa

Po golu na 1:1 Raków bynajmniej się nie cofnął, a dzięki zmianom w ofensywie zaczął grać bardziej agresywnym pressingiem. Po jednym z wysokim przechwytów nadarzyła się doskonała szansa, by znów wyjść na prowadzenie. Piasecki najpierw wywalczył rzut rożny na lewej flance, wykonał go Kittel, dorzucił napastnikowi idealnie na głowę, ale ten pomylił się z kilku metrów.

W 74. minucie natomiast częstochowianie mieli mnóstwo szczęścia, ponieważ Karabach przeprowadził zbyt zaskakującą dla nich akcję. Gdy Bayramov dostał podanie i znalazł się na skraju „szesnastki” Medalików, nie było wokół niego żadnego podopiecznego Dawida Szwargi. Przymierzył więc w taki sposób, że Kovacević nie miałby szans na skuteczną interwencję, gdyby nie uderzenie w słupek.

Zdecydowanie nie był to najlepszy okres w grze gości, bo zostali zepchnięci do głębokiej defensywy. W 94. minucie to było się zemścić, gdyby nie zbyt słabe uderzenie Mediny i interwencja Svarnasa. Oblężenie Azerów trwało do samego końca spotkania, a doliczony czas gry przeciągał się w nieskończoność. Karabach jednak ostatecznie bramki nie zdobył i to Raków przeszedł dalej w eliminacjach Ligi Mistrzów.

Karabach – Raków statystykiCzytaj też:
Ivi Lopez wraca do zdrowia po kontuzji. Gwiazdor zdradził termin powrotu do gry
Czytaj też:
Sebastian Kowalczyk bohaterem dużego transferu. Polak obrał ciekawy kierunek