Leeds rozbite przez Arsenal. We znaki dał się między innymi błąd Mateusza Klicha

Leeds rozbite przez Arsenal. We znaki dał się między innymi błąd Mateusza Klicha

Mateusz Klich
Mateusz KlichŹródło:Newspix.pl / ZUMA
Zdziesiątkowane przez kontuzje Leeds United musiało podjąć na swoim stadionie Arsenal, który ostatnimi czasy notuje lepsze wyniki. Zespół Mateusza Klicha zupełnie nie poradził sobie z wyzwaniem, a Kanonierzy zaserwowali swoim kibicom w pierwszej połowie konkurs strzelecki.

Leeds United miało przed spotkaniem z Arsenalem pokaźną liczbę zawodników, którzy nie mogą zagrać. Nękany kontuzjami zespół Marcelo Bielsy nie zdołał postawić się czwartej drużynie Premier League i może być tylko wdzięczny, że w drugiej połowie Kanonierzy spuścili z tonu.

Premier League 2021/22. Dublet 20-letniego Martinelliego

Dwie pierwsze bramki dla Arsenalu wynikły z błędów indywidualnych poszczególnych piłkarzy. Beneficjentem w obu sytuacjach był Gabriel Martinelli, który skompletował dublet. Przy drugim trafieniu najbardziej zawinił niestety Mateusz Klich, który był ostatnio ofiarą hejtu części kibiców swojej drużyny. Polak wykonał podanie przecinające przez środek boiska, ale to trafiło do piłkarza drużyny przeciwnej. Kanonierzy przeprowadzili szybką kontrę, która zakończyła się akcją sam na sam Martinelliego. Młody Brazylijczyk się nie pomylił i po 28 minutach było już 2:0 dla Arsenalu.

Pod koniec pierwszej połowy podopieczni MIkela Artety jeszcze powiększyli swoje prowadzenie. Bramkę na 3:0 zdobył również 20-letni piłkarz Bukayo Saka. Anglik oddał strzał z brzegu pola karnego, a piłka po rykoszecie od nogi Klicha oszukała bramkarza i trafiła do siatki. Tym razem to nie był błąd Polaka, a zwykły pech.

Leeds udało się w drugiej połowie zdobyć bramkę honorową, ponieważ piłkarze Bielsy zdołali wywalczyć rzut karny, który pewnie został wykorzystany przez Rapinhę. Druga połowa była o wiele gorsza w wykonaniu Arsenalu, który w pierwszej połowie oddał aż 11 celnych strzałów, a w drugiej, na 10 minut przed końce nie mieli uderzeń w światło bramki w ogóle. Sytuacja uległa zmianie, gdy na boisku pojawił się Emile Smith Rowe, który zaliczył „wejście smoka” i sześć minut po zastąpieniu Bukayo Saki wpisał się na listę strzelców.

Czytaj też:
Świetny rzut wolny i celny strzał z dystansu. Cracovia wraca do domu z trzema punktami!

Opracował:
Źródło: WPROST.pl