Na Węgry bez jednego z kluczowych piłkarzy. Co tracimy bez Mateusza Klicha

Na Węgry bez jednego z kluczowych piłkarzy. Co tracimy bez Mateusza Klicha

Mateusz Klich
Mateusz Klich Źródło:Newspix.pl / ZUMA
Z powodu pozytywnego testu na koronawirusa, w meczu z Węgrami nie zagra Mateusz Klich. Choć nie jest to zawodnik równie medialny jak choćby Grzegorz Krychowiak, to stanowi on ważny element swoich drużyn. A przynajmniej ma potencjał, by pod nowym trenerem takim elementem stać się także w reprezentacji Polski.

W seniorskiej kadrze narodowej Mateusz Klich zadebiutował w maju 2011 roku. Pod koniec towarzyskiego meczu z Argentyną zmienił Roberta Lewandowskiego. Polska wygrała wtedy 2:1, a gole dla Biało-czerwonych strzelali Adrian Mierzejewski i Paweł Brożek. Klich spędził wówczas na boisku tylko minutę i przez długi czas musiał czekać na kolejną szansę. Następny mecz z orłem na piersi rozegrał dopiero w sierpniu 2013 roku. Zaliczył pięć spotkań z rzędu, by wypaść ze składu na cztery kolejne, po czym znów pojawić się na cztery następne. Po 71 minutach w meczu z Girbaltarem w lipcu 2014 roku pozostawał jednak poza kadrą przez blisko cztery lata. Wrócił dopiero we wrześniu 2018 roku, na pierwszy mecz trenera Brzęczka.

Niezawodny jak Klich

W reprezentacji pod wodzą Jerzego Brzęczka Klich opuścił jedynie 4 z 24 meczów. Jego powołanie zbiegło się ze świetną formą w Leeds United, które przejął w tamtym czasie Marcelo Bielsa. U argentyńskiego szkoleniowca Klich nieprzerwanie cieszy się pełnym zaufaniem. W trakcie dwóch morderczych sezonów Championship (łącznie 92 mecze) Polak opuścił tylko jedno spotkanie. Również po awansie do Premier League jest prawdziwym filarem drużyny – na boisko wybiegał w każdym z 29 rozegranych dotąd spotkań najwyższej angielskiej klasy rozgrywkowej. Co sprawiło, że argentyński szkoleniowiec ustalanie składu rozpoczynał właśnie od tego zawodnika?

Mateusz Klich. Gole i asysty

Mateusz Klich nie jest typem boiskowego wirtuoza. Nie powalają ani jego statystyki strzeleckie, ani te dotyczące asyst. W 30 występach dla reprezentacji Polski strzelił zaledwie dwa gole i zaliczył 3 asysty. W trakcie wszystkich 333 meczów w karierze zaliczył łącznie 45 bramek i 57 asyst. W Leeds będzie to odpowiednio 19 i 19. To jednak cichy bohater swoich zespołów, kluczowy zawodnik łączący atak z pomocą i wypełniający mordercze zalecenia trenera dotyczące licznych wypadów w boczne sektory boiska. Marcelo Bielsa odwdzięcza się jednak twierdzeniami, że Polak mógłby grać w najlepszych zespołach na świecie i tylko szczęśliwie dla niego wybrał akurat Leeds.

Klich w statystykach

Staatystyki Klicha potwierdzają jego rolę łącznika w zespole. W obecnym sezonie, grając co tydzień z zawodnikami ze światowej czołówki, nadal notuje on wysoką średnią 82,3 proc. celnych podań. Podaje przy tym niemal 46 razy na mecz, z czego 1,4 to kluczowe zagrania. Jak na 11. drużynę w tabeli Premier League, jest to wynik nie do pogardzenia. Klich notuje też średnio 1,1 odbioru i 0,3 przejęć piłki oraz 1,6 faulu na mecz. Znacznie lepiej szło mu w Championship, kiedy wspólnie z Kalvinem Phillipsem stanowili drugi najlepiej odbierający i przejmujący duet ligi.

Skąd tyle fauli?

W ciągu trzech lat pracy z Bielsą Polak stał się ekspertem od wysokiego pressingu. Mimo ryzykownej gry, ani razu w barwach Leeds nie zasłużył na czerwoną kartkę. Zalicza co prawda dużą ilość fauli, ale też znajduje się w tym przypadku w zacnym gronie. Wśród najostrzej grających wymieniany jest zaraz obok Ashleya Barnesa z Burnley, Pierre’a-Emile’a Hojbjerga z Tottenhamu czy Tomasa Soucka z West Hamu – jednej z rewelacji obecnego sezonu.

Częste przewinienia wynikają też z faktu, że jako zaangażowany w większość akcji zespołu zawodnik, Klich musi często ratować go przed kontratakami. – Najlepszym miejscem na kradzież piłki są okolice bramki rywala. Popełniam sporo fauli, ale też odzyskuję wiele piłek. Gdybym nie grał tak agresywnie, nie miałbym tak wielu odbiorów. To wkalkulowane – wyjaśniał w rozmowie z „YES”.

Klich w reprezentacji nie jest sobą

Za czasów Jerzego Brzęczka statystyki z klubu nie przekładały się niestety na reprezentacyjne występy Klicha. Niemal pod każdym względem wypadał tu słabiej niż pod okiem Bielsy. W biało-czerwonych barwach odbiera piłkę rzadziej (0,4), więcej przy tym faulując (2,8). Wykonuje mniej podań (31,6), na dodatek nie tak celnych (74,7 proc.). Nadal jednak wypada nieźle w kategorii kluczowych zagrań (0,8 na mecz). Warto przy tym pamiętać, że statystyki reprezentacyjne nie obejmują meczów towarzyskich, a Polska w ostatnim czasie mierzyła się m.in. dwa razy z Holandią, dwa razy Portugalią i cztery razy z Włochami. Na takim tle trudno więc zabłysnąć.

Żelazne płuca

Klich to zawodnik z gatunku tych niezmordowanych, nie do zabiegania. Swego czasu mówiło się o takich: „żelazne płuca”. Jest też niezawodny pod tym względem, że praktycznie nie łapie poważniejszych kontuzji. Wokół niego po prostu warto budować zespół, bo w końcu to on będzie najlepiej zgrany z wszystkimi innymi zawodnikami. Nie bez znaczenia jest też pozaboiskowa postawa tego pomocnika. Nie znajdziemy go w rubrykach plotkarskich, nie słynie z wypadów do klubów czy ekscesów z modelkami. Jego etyka pracy może stanowić wzór dla pozostałych kolegów, zwłaszcza tych młodszych, dopiero przebijających się do kadry narodowej.

Co tracimy, tracąc Klicha

Brak Klicha w meczu z Węgrami to jednak przede wszystkim utrata szansy na sprawdzenie jego potencjału w połączeniu z innym trenerem. U Bielsy wyrasta on na lidera, niezbędny element. U Brzęczka był mało widoczny, nie wykorzystywał swojego potencjału. Wszyscy pytają o to, czy Paulo Sousa będzie w stanie wydobyć pełnię talentu z Piotra Zielińskiego i zapewnić odpowiednie wsparcie dla możliwości Roberta Lewandowskiego. Warto jednak przyjrzeć się też pracy tego trenera z Mateuszem Klichem. Zawodnik Leeds ma znacznie więcej do zaoferowania, niż nam do tej pory pokazał. Miejmy nadzieję, że potwierdzą się ostatnie doniesienia i będziemy mogli oglądać go już w meczu z Andorą lub Anglią. Zwłaszcza w starciu z gwiazdami Premier League może czekać nas interesujące widowisko.

Czytaj też:
Jak wyglądają odprawy u Paulo Sousy? PZPN pokazał nagranie