Przeżyjmy to jeszcze raz. Z czego zapamiętamy Euro 2020?

Przeżyjmy to jeszcze raz. Z czego zapamiętamy Euro 2020?

Reprezentacja Włoch
Reprezentacja Włoch 
Kibice i dziennikarze są zgodni – pod względem sportowym Euro 2020 było jednym z najlepszych turniejów, jakie mogliśmy oglądać w dwóch ostatnich dekadach. Rozgrywki te niestety już się zakończyły i pozostaje nam je tylko wspominać. Z czego najbardziej zapamiętamy tegoroczne mistrzostwa Europy?

11 lipca, późnym wieczorem, kiedy Gianluigi Donnarumma obronił strzał Bukayo Saki z rzutu wolnego, końca dobiegło Euro 2020. Pod kątem sportowym mistrzostwa były fantastyczne, jednak kojarzyć się będą niestety nie tylko z dobrych powodów. Oto dziesięć najważniejszych wspomnień z turnieju.

Bolesna porażka Anglików i zwycięstwo Włochów

Anglia ma naprawdę świetne pokolenie piłkarzy: Harry Kane, Raheem Sterling, Jadon Sancho, Phil Foden, Kyle Walker, John Stones… Długo można byłoby wymieniać. 
Większość spotkań Synowie Albionu rozegrali na Wembley, w tym także finał. Nic dziwnego, że tamtejsi kibice entuzjastycznie odnosili się do potencjalnego triumfu w Euro 2020. „It’s coming home”, czyli hasło odnoszące się do „futbolu powracającego do domu” w przypadku wygranej drużyny Garetha Southgate’a, pojawiało się dosłownie w każdej dyskusji o niej. Ostatecznie jednak triumfowali Włosi. Anglicy czekają już 55 lat na zwycięstwo wielkim turnieju i poczekają na taki jeszcze przynajmniej rok. 
Italia natomiast wygrała mistrzostwa pierwszy raz od 2006 roku, kiedy to sięgnęła po Puchar Świata. Podopieczni Roberto Manciniego zrobili to w świetnym, efektownym stylu, o który mało kto ich podejrzewał. Włochy były jedną z najefektowniej grających reprezentacji w Euro 2020.

Dramat Christiana Eriksena

Była końcówka pierwszej połowy meczu Finlandii z Danią, gdy nagle na murawę upadł Christian Eriksen, tracąc przytomność, a po chwili puls. Ofensywny pomocnik otarł się o śmierć. Potrzebna była kilkunastominutowa akcja reanimacyjna i zastosowanie elektrowstrząsów, aby go uratować. Gdy piłkarz opuszczał boisko na noszach, był już przytomny, następnie trafił do szpitala, gdzie wszczepiono mu defibrylator serca. Nie wiadomo jeszcze, jakie będą jego dalsze losy jeśli chodzi o kontynuowanie kariery zawodowej.

Odsunięcie Dariusza Szpakowskiego od komentowania finału Euro 2020

Niemal do ostatniej chwili nie wiadomo było, kto zrelacjonuje mecz Włochów z Anglią w finale Euro 2020. Pierwotnie zakładano, że zrobi to Dariusz Szpakowski z Andrzejem Juskowiakiem, jednak szef TVP Sport w ostatniej chwili zmienił decyzję. Marek Szkolnikowski, po rozmowie z legendą polskiego dziennikarstwa sportowego, stwierdził, że Szpakowski potrzebuje spokoju oraz odpoczynku. Decyzja ta wywołała burzę wśród kibiców i mediów, mimo że wcześniej mnóstwo osób krytykowało komentatora z rozmaitych powodów. Ostatecznie finał zrelacjonowali Mateusz Borek i Kazimierz Węgrzyn. – Darek czuje się teraz pewnie rozczarowany, też bym się czuł – przyznał zresztą dziennikarz Kanału Sportowego w rozmowie z wprost.pl


Dantejskie sceny w Londynie przed finałem Euro 2020

Przed rozpoczęciem wielkiego finału mistrzostw Europy w Londynie doszło do wielu awantur i bójek z udziałem kibiców. To jednak nie fani dwóch wrogich drużyn walczyli ze sobą, lecz Anglicy, którzy bez posiadania biletów chcieli dostać się na Wembley. Świat szybko obiegł nagrania, na których widać jak ludzie wzajemnie tratują się, biją i kopią bez opamiętania. Agresorzy nie oszczędzali nawet dzieci. Rankiem, 12 lipca, policja poinformowała, że rannych zostało 19 funkcjonariuszy, aresztowano z kolei aż 49 osób.

Fatalny występ Polaków ze Słowacją

Polscy kibice wiązali ogromne nadzieje z występem Biało-Czerwonych na Euro 2020, ale te bardzo szybko zostały rozwiane. Mimo późniejszego remisu z Hiszpanią i heroicznego boju ze Szwecją nie wyszliśmy z grupy. Wszystko „ustawiło” pierwsze spotkanie ze Słowacją, które przegraliśmy 1:2. Najpierw bramkę samobójczą zdobył Wojciech Szczęsny (choć miał dużo pecha), później czerwoną kartkę obejrzał Grzegorz Krychowiak – akurat w chwili, gdy drużyna Paulo Sousy doprowadziła do remisu i złapała wiatr w żagle. Pod kątem mentalnym Polacy zdołali się podnieść, ale sportowo byli po prostu gorsi od grupowych rywali.

Krucjata przeciwko Coca-Coli

Po meczu Portugalii z Węgrami Cristiano Ronaldo zadziwił cały świat – na konferencji prasowej chwycił za butelkę Coca-Coli, odsunął ją wymownie i powiedział: „Pijcie wodę”. Sam gest napastnika spowodował, że firma zanotowała sporą stratę na giełdzie. Niedługo potem Paul Pogba w podobny sposób potraktował piwo Heineken. Coca-Colą wzgardził również Manuel Locatelli. Piłkarze chcieli promować zdrowy tryb życia i odpowiednie odżywianie wśród młodych ludzi oraz sportowców.
Później jednak oglądaliśmy wiele zabawnych ripost wobec tych gestów. Na przykład Andrij Jarmołenko podczas konferencji postawił przed sobą kilka butelek tych napojów, po czym zaprosił obie firmy do indywidualnej współpracy z nim. Colą delektował się też Leonardo Bonucci po wygranym finale turnieju. 

Mnóstwo goli samobójczych

W tegorocznych mistrzostwach Europy padło niebotycznie wiele bramek samobójczych. Było ich aż 11. Dla porównania pięć lat temu podczas rozgrywek we Francji piłkarze do własnej siatki trafili zaledwie trzykrotnie. Pechowcami byli: Demiral (Turcja), Szczęsny (Polska), Hummels (Niemcy), Dias (Portugalia), Guerreiro (Portugalia), Hradecky (Finlandia), Dubravka (Słowacja), Kucka (Słowacja), Pedri (Hiszpania), Zakaria (Szwajcaria) i Kjaer (Dania). Niektóre trafienia okazały się stosunkowo niegroźne w skutkach, ale kilka z nich mocno przyczyniło się do odpadnięcia poszczególnych zespołów z turnieju – szczególnie ostatnie dwa z wymienionych.

Wiele fantastycznych meczów

Pod koniec Euro 2020 w różnych mediach społecznościowych można było przeczytać wiele identycznych opinii kibiców – że to był najlepszy turniej, jaki oglądali w życiu. Rzeczywiście, w porównaniu z kilkoma poprzednimi mistrzostwami Europy czy świata widowiska były dużo lepsze, bardziej dynamiczne, ze znacznie większą liczbą bramek niż zazwyczaj. Średnia wyniosła aż 2,78 gola na mecz – najwięcej w XXI wieku biorąc pod uwagę dwa wcześniej wymienione rodzaje turniejów. 
Najlepsze spotkania? 
Chorwacja 3:5 Hiszpania
Francja 3:3 (3:4 w karnych) Szwajcaria
Portugalia 2:4 Niemcy
Niemcy 2:2 Węgry
Holandia 3:2 Ukraina
Dania 1:2 Belgia
Ukraina 0:4 Anglia
Walia 0:4 Dania


Fatalna logistyka turnieju

Burza na ten temat powstała szczególnie przed półfinałami Euro 2020 i meczem Anglików z Duńczykami. Ci drudzy ćwierćfinał z Czechami rozgrywali w Baku, które oddalone jest od Londynu o 4500 tysiąca kilometrów w linii prostej. To jednak tylko przykład. Niektóre drużyny musiały podróżować skrajnie dużo – na przykład Polacy kursowali między Sankt Petersburgiem i Sewillą – inne natomiast wiele meczów rozegrały u siebie. W ten sposób przewagę w fazie grupowej zyskiwali między innymi Włosi, Hiszpanie, Duńczycy, Holendrzy czy Niemcy. Nie wszyscy jednak potrafili ją wykorzystać. Do tego grona można zaliczyć również Anglików, którzy mimo rozegrania sześciu z siedmiu meczów na Wembley nie zdobyli mistrzostwa Europy.

Gwiazdy, które zawiodły

To miał być turniej Kyliana Mbappe. Taki, który kibice będą wspominać nawet po kilkunastu i kilkudziesięciu latach. Niestety młodzian spisał się fatalnie – nie strzelił ani jednego gola, bo nie oddał nawet jednego celnego uderzenia na bramkę, a do tego zmarnował rzut karny, przez który to Szwajcaria awansowała do ćwierćfinału turnieju.
Oprócz niego zawiodło jeszcze kilka innych wielkich gwiazd. Więcej spodziewaliśmy się po Bruno Fernandesie, który w Manchesterze United zalicza kolejne gole i asysty niemal taśmowo, a na Euro 2020 ani razu nie wziął bezpośredniego udziału w zdobyczy bramkowej drużyny. Na turnieju słabo zaprezentowali także Timo Werner, Matthijs De Ligt, Ciro Immobile, Ruben Dias, a grupowo także reprezentacje Polski, Turcji i Chorwacji.
Czytaj też:
Gąsowski stanął w obronie Szpakowskiego. „Czystej wody »kur****wo«”