Opinie co do transferu Jakuba Świerczoka są podzielone – jedni gratulowali mu wybrania ciekawego kierunku do kontynuowania kariery zawodniczej. Drudzy uważali, że wyjazd do Japonii to fanaberia, a napastnik może zapomnieć o poważnym graniu w piłkę.
Jakub Świerczok nie ma ambicji?
W tym drugim gronie jest Tomasz Hajto, który zmiażdżył Świerczoka w studiu Polsatu Sport. – Ambicja w jego przypadku jest równa zeru – stwierdził.
Przypomnijmy: napastnik jeszcze przed Euro 2020 został wykupiony przez Piast Gliwice, gdzie spędził cały sezon 2020/21. Zaprezentował się świetnie, zdobywając 15 goli w 22 spotkaniach. W efekcie Paulo Sousa powołał go na turniej. Biało-Czerwonych co prawda nie zbawił, ale dzięki temu wypromował się znacznie na rynku transferowym. Następnie Śląski klub wykupił go z Łudogorca za milion euro, a po mistrzostwach sprzedał do Nagoyi Grampus za dwa razy wyższą kwotę.
Reprezentacja Polski jako trampolina
Ekspert Polsatu Sport bynajmniej nie uważa, aby snajper podjął dobrą decyzję. – Przed Euro mówiłem, że nie wniesie nic do reprezentacji. Strata miejsca. Z Łudogorca Świerczok wrócił do Piasta z podkulonym ogonem. W Piaście strzela parę bramek, jedzie na finały mistrzostw Europy i ląduje w Japonii. On już o reprezentacji nie myśli. Dla mnie Świerczoka nigdy nie powinno być w kadrze. Mam prawo mieć swoje zdanie. Pojechał na mistrzostwa Europy po co? Tylko po to, aby wyjechać do Japonii – atakował Hajto.
Na razie polski napastnik przyzwoicie radzi sobie w Nagoyi Grampus, choć jeszcze nie wywalczył sobie miejsca w pierwszym składzie. Jak dotąd zagrał w pięciu meczach i zdobył dwie bramki.
Czytaj też:
Kiedy losowanie grup Ligi Mistrzów? Jest potencjał na kilka wielkich hitów, oto koszyki