Niezbadane wyroki selekcjonera. Pięć największych błędów Paulo Sousy w reprezentacji Polski

Niezbadane wyroki selekcjonera. Pięć największych błędów Paulo Sousy w reprezentacji Polski

Paulo Sousa w trakccie meczu reprezentacji Polski
Paulo Sousa w trakccie meczu reprezentacji PolskiŹródło:Newspix.pl / Piotr Kucza / FotoPyK
W trakcie swojej krótkiej kadencji w reprezentacji Polski Paulo Sousa popełnił kilka błędów, które trudno jest mu wybaczyć. Do tego stopnia, że po meczu z Węgrami o mały włos nie został zwolniony. Przeanalizowaliśmy najważniejsze złe decyzje Portugalczyka.

Po meczu Biało-Czerwonych z reprezentacją Węgier na Paulo Sousę spadły gromy. Selekcjoner jest otwarcie krytykowany przez kibiców, dziennikarzy oraz ekspertów. Dlaczego szkoleniowiec ten zmarnował kredyt zaufania, który dostał? Oto pięć jego najważniejszych błędów.

1. Zawalił listopadowe zgrupowanie reprezentacji Polski

Po październikowych meczach awans Polaków do baraży w kwalifikacjach mistrzostw świata był formalnością. My musieliśmy wygrać z Andorą, a Albania przegrać z Anglią. Oba scenariusze spełniły się bez problemu, ale dla nas ważna była jeszcze kwestia rozstawienia. Aby je uzyskać, musieliśmy tylko i aż wygrać z Węgrami. Ta sztuka nam się nie udała, a że wyniki innych spotkań ułożyły się dla nas niekorzystnie, ostatecznie nie możemy liczyć na ten przywilej. W związku z tym jest duża szansa, że w pierwszej rundzie fazy play-off zagramy z mocnym przeciwnikiem, na przykład Włochami. Rozstawienie pozwoliłoby nam tego uniknąć.

Mówi się, że porażka z Madziarami to efekt kilku decyzji, które podjął Paulo Sousa. O ile z Grzegorza Krychowiaka rzeczywiście nie mógł skorzystać, o tyle nieobecność Kamila Glika i Roberta Lewandowskiego wzbudziła duże kontrowersje. Zwłaszcza że obaj wystąpili przeciwko Andorze. Wielu nie podobała się także decyzja o posadzeniu na ławce Arkadiusza Milika oraz Piotra Zielińskiego, a także zmiany, jakie przeprowadził Sousa w trakcie spotkania. W ich efekcie ani razu nie byliśmy blisko wygrania z Węgrami i zapewnienia sobie rozstawienia.

2. Nie uszczelnił defensywy

Obrona reprezentacji Polski przypomina sito. Sousa w trakcie kilku ostatnich miesięcy mówił o zmianie mentalności naszych kadrowiczów, o chęci wprowadzenia ofensywnego stylu, o pragnieniu dominowania nad rywalami, ale próbując wdrożyć te rzeczy, zupełnie zapomniał o defensywie. Z różnych względów – od częstych rotacji, po wystawianie graczy na obcych im pozycjach – ta zupełnie nie funkcjonuje i w zasadzie niweluje nasze ofensywne starania.

W trakcie 15 meczów za kadencji Sousy straciliśmy aż 20 goli. Bramki przeciwko nam zdobywały nawet tak słabe zespoły jak Andora czy San Marino. Czyste konto udało nam się zachować tylko w trzech starciach. W dwóch innych meczach z wyżej wymienionymi outsiderami i jeden raz z Albanią. Jest to bilans co najmniej wstydliwy.

3. Zignorował Sebastiana Szymańskiego

Paulo Sousa na temat Sebastiana Szymańskiego wyraził się jasno – nie ma dla niego miejsca w ustawieniu oraz w taktyce. Selekcjoner oczywiście ma do tego prawo, ale trzeba też pamiętać, że ani razu nie sprawdził tego ofensywnego pomocnika na odpowiedniej dla niego pozycji. Kiedy wychowanek Legii Warszawa został powołany i wystawiony w wyjściowej jedenastce, zagrał na… Prawym wahadle. Była to decyzja przedziwna, ponieważ żaden z atutów Szymańskiego nie predysponuje go do pełnienia takiej roli. Później Portugalczyk zraził się do niego i więcej nie dał mu poważnej okazji do zaprezentowania umiejętności.

A przecież mówimy o graczu, który w Rosji regularnie zbiera bardzo dobre recenzje, zwłaszcza w obecnym sezonie. Już po 13 meczach ofensywny pomocnik zbliża się do swojego najlepszego wyniku w karierze w klasyfikacji kanadyjskiej. Ma teraz na koncie trzy gole i cztery asysty, więc brakuje mu tylko dwóch „oczek” w tych statystykach, aby wyrównać swój życiowy rekord. Mimo to Sousa zupełnie go odstawił, jakbyśmy na jego pozycji posiadali przynajmniej trzech klasowych graczy, a przecież mamy jedynie Piotra Zielińskiego. Zrezygnowanie z tak kreatywnego zawodnika, jakim jest Szymański, to trudna do zrozumienia postawa.

4. Eksperymentował w sposób szkodliwy

Kiedy przychodzi nowy trener i otwarcie mówi, że zamierza zmienić mentalność polskich piłkarzy, trzeba wziąć poprawkę na fakt, że będzie mocno eksperymentował. Sztuka polega na tym, aby efekt był zadowalający i przynosił korzyści drużynie. Czy tak się stało za kadencji Sousy? Niekoniecznie.

Jeszcze raz podkreślmy – szukanie nowych rozwiązań to nic złego, aczkolwiek z perspektywy czasu należy przyznać, że różne decyzje naszego selekcjonera okazały się co najmniej niezrozumiałe. Szczególnie chodzi o wystawianie zawodników na kompletnie obcych im pozycjach, na których nie czują się komfortowo i nie mają wyrobionych automatyzmów, niezbędnych do godnej rywalizacji na wysokim poziomie.

Wspominaliśmy wyżej o Szymańskim na prawym wahadle, ale tego było znacznie więcej. Bartosz Bereszyński jako środkowy obrońca w trzyosobowym bloku, Kędziora jako półlewy defensor, Helik również wystawiony na boku, choć zupełnie brakuje mu dynamiki, Płacheta w roli wahadłowego, Frankowski próbowany na pozycji ofensywnego pomocnika… Żaden z powyższych ruchów zwyczajnie nie miał sensu i się nie obronił.

5. Nie trafiał z kluczowymi decyzjami w ważnych momentach

Zazwyczaj chwalimy Sousę za to, że potrafi doskonale czytać grę i przeprowadzać takie zmiany personalne w trakcie meczu, by nasi podopieczni byli w stanie odmieniać scenariusze i wyniki spotkań.

Z drugiej strony to oznacza jednocześnie, że Portugalczyk z równie wielką regularnością podejmuje złe decyzje dotyczące wyjściowego składu czy pierwotnie obieranej strategii na dane spotkanie. Ba, w naszych najważniejszych meczach, które później decydowały o naszych losach w Euro 2020 i eliminacjach mistrzostw świata, też nie wszystko nasz selekcjoner potrafił przewidzieć.

Lista jest długa:

  • Krychowiak trzymany na boisku za długo w starciu ze Słowacją na Euro 2020. Defensywny pomocnik dostał później czerwoną kartkę, która okazała się kluczowa w kontekście naszej przegranej
  • Płacheta wprowadzony w starciu ze Szwecją, zawalający przy jednym z goli
  • Oszczędzanie Lewandowskiego, Zielińskiego, Glika i Krychowiaka w rewanżu z Węgrami
  • Odstawienie Glika od wyjściowej jedenastki zaraz po objęciu kadry. Na szczęście potem Sousa się z tego wycofał
  • Uporczywe stawianie na Tymoteusza Puchacza, który rzadko spłaca kredyt zaufania
  • Odgórne ustalenie, że Wojciech Szczęsny jest numerem jeden w bramce, przez co z kadry zrezygnował Łukasz Fabiański i co może wywoływać u samego Szczęsnego dekoncentrację

Dużo jak na niespełna 10 miesięcy pracy z naszą kadrą.

Czytaj też:
Boniek skomentował brak gry Lewandowskiego w meczu z Węgrami. „Dziwi mnie to”