Nowy trener dla Polaków, czyli wybory mniejszego zła. Czy Kulesza umie minimalizować ryzyko?

Nowy trener dla Polaków, czyli wybory mniejszego zła. Czy Kulesza umie minimalizować ryzyko?

Cezary Kulesza i Paulo Sousa
Cezary Kulesza i Paulo Sousa Źródło: Newspix.pl / Łukasz Grochala/CYFRASPORT
Kto zostanie nowym selekcjonerem naszej reprezentacji? To pytanie elektryzuje, lecz też polaryzuje całe środowisko piłkarskie. Nie ma kandydata, do którego nikt nie miałby żadnego „ale”. Wygląda na to, że czekają nas wybory mniejszego zła.

Sytuację, w której znalazła się reprezentacja Polski, bez wątpienia można nazwać kryzysową. Nie dziwota, że sprawa Paulo Sousy wywołała takie poruszenie, skoro w kilkanaście dni doprowadził do swojego odejścia z naszej kadry w stylu – eufemistycznie pisząc – etycznie wątpliwym. W Boże Narodzenie PZPN został postawiony w niekomfortowej pozycji konieczności znalezienia jak najszybciej nowego selekcjonera dla Biało-Czerwonych.

Paulo Sousa jako prowodyr niespodziewanego kryzysu

Główna trudność wynika oczywiście z logistyki dotyczącej kalendarza rozgrywek międzynarodowych. Najbliższe zgrupowanie reprezentacji odbędzie się bowiem już w marcu i wtedy też Polacy powalczą o awans na mistrzostwa świata. Pokonanie Rosji, a potem Czechów lub Szwedów nie wydaje się misją niemożliwą do wykonania, aczkolwiek niespodziewane zmiany zachodzące w sztabie kadry na pewno nie pomogą w odpowiednim przygotowaniu się do tych ogromnie ważnych meczów.

Naturalnie wypadałoby się zastanowić, w jaki sposób rozwiązać zaistniały kłopot. Ściągnąć szkoleniowca tymczasowego, tylko na baraże, a w międzyczasie dalej rozglądać się za trenerem docelowym? Jedni powiedzą, że to prowizoryczne i niegodne rozwiązanie dla drużyny tak ważnej jak zespół narodowy. Drudzy wspomną, że przecież nie wiadomo, czego w zaistniałej sytuacji w ogóle powinniśmy oczekiwać od Biało-Czerwonych, a zatem wiązanie się z kimś na dłuższy czas już teraz to zbyt duże ryzyko. Obie grupy będą miały racje.