W związku z inwazją wojsk Władimira Putina na Ukrainę Grzegorz Krychowiak postanowił nie kontynuować kariery w kraju rządzonym przez tego człowieka. Mimo że runda wiosenna w lidze rosyjskiej rozpoczęła się już dawno, on zbuntował się i zrobił wszystko, aby jeszcze w marcu zmienić klub, co umożliwiła mu FIFA, wprowadzając specjalne przepisy transferowe. Defensywny pomocnik trafił do AEK-u Ateny, aczkolwiek niewiele brakowało, abyśmy zobaczyli go w Ekstraklasie.
Grzegorz Krychowiak opowiedział o odejściu z Krasnodaru i wyjeździe z Rosji
Wiele na ten temat zdradził sam reprezentant Polski w rozmowie, której udzielił portalowi meczyki.pl. – Z mojej strony to była bardzo trudna, ale naturalna decyzja. Od początku wojny uważnie śledziłem to, co działo się w sąsiednim kraju. Nie mogłem postąpić inaczej. Dlatego stwierdziłem, że muszę wyjechać – stwierdził.
Krychowiak wyznał jednak, iż nie jest prawdą to, że stanął na czele buntu zawodników Krasnodaru, a taka informacja zaczęła krążyć w mediach tylko po to, aby zdyskredytować go w oczach Rosjan. Sam klub ponoć zareagował ze zrozumieniem.
– Wyjechałem samochodem. Udałem się do innego portu lotniczego, podróż trwała pięć godzin. Potem lot do Moskwy, następnie był Stambuł, Warszawa i dopiero Ateny – dodał.
Grzegorz Krychowiak był bliski przejścia do Legii Warszawa
Jak się okazuje, zamiast do AEK-u Ateny, reprezentant Polski mógł trafić do Legii Warszawa, chociaż otrzymał również wiele innych atrakcyjnych propozycji. – Wiele federacji stwierdziło, że nie otworzy rynku dla piłkarzy z Rosji. Miałem oferty z Niemiec, Włoch i Hiszpanii. Natomiast nie mogłem z nich skorzystać przez lokalną blokadę – opisał.
– Doszliśmy nawet do wstępnego porozumienia z Legią. Chciałem grać. To było najważniejsze w kontekście meczów reprezentacji Polski. Straciłbym gigantyczne pieniądze, ale liczyłem się z tym. Byłem gotowy dokończyć sezon w Polsce. Gdyby nie pojawiła się propozycja z Aten, grałbym w Warszawie. Ostatecznie zdecydowałem się na grecki kierunek – zakończył.
Czytaj też:
Dylematy Michniewicza przed marcowymi meczami. Te sprawy muszą mu spędzać sen z powiek