Zacięty bój o półfinał Ligi Mistrzów. Vive Kielce dało pokaz mocy

Zacięty bój o półfinał Ligi Mistrzów. Vive Kielce dało pokaz mocy

Szymon Sićko
Szymon Sićko Źródło:Newspix.pl / Kacper Pacocha
Po raz pierwszy od marca mistrzowie Polski wyszli na parkiet Ligi Mistrzów. W czwartkowy wieczór rywalem Łomży Vive Kielce było francuskie Montpellier, a kibice mogli obejrzeć piłkę ręczną na najwyższym poziomie.

Podczas 60 minut czwartkowego spotkania we Francji widzowie nie mogli narzekać na nudę. Mecz pełen był zwrotów akcji, udanych szarży, spektakularnych obron i zaciętej walki. Ostatecznie Mistrzowie Polski wrócą do kraju w dobrych nastrojach, ponieważ przed rewanżem w Kielcach mają trzy bramki zaliczki.

Sego zmorą Vive Kielce

Już w pierwszej akcji spotkania Tourant przegrał pojedynek z bramkarzem Montpellier. Na domiar złego sekundy później w obronie błąd popełnił Sanchez Migallon. Za atak na twarz rywala musiał na dwie minuty zejść z parkietu. W kolejnych akcjach Vive czuło się już pewniej i mimo iż musiało gonić wynik, to zawodnicy nie tracili kontaktu z rywalem, dzięki czemu po chwili objęli prowadzenie.

Prawdziwą zmorą Vive Kielce w czwartek był goalkeeper francuskiej drużyny. W 8. minucie miał na koncie już trzy skuteczne interwencje. Do końca pierwszej połowy zanotował ich aż 9, co przełożyło się na prawie 40-procentową skuteczność między słupkami. Ostatecznie spotkanie zakończył z 14 obronami (32 proc. skuteczności).

Po dwóch kolejnych trafieniach dla Vive od 11. minuty było 4:5. Już chwilę później polski klub mógł prowadzić 4:7, ale po przechwycie Moryto z kontry nie trafił w bramkę, a w twarz Sego. Na parkiecie doszło do przepychanek, po których dwie minuty kary otrzymał Nahi i Porte.

Vive już od 15. minuty spotkania musiało radzić sobie w poważnym osłabieniu. Czerwoną kartkę otrzymał Daniel Dujszebajew za atak na rękę zawodnika rzucającego. Mistrzowie Polski stracili kluczowego zawodnika w obronie, a na domiar złego z karnego trafił Pellas i było 5:7.

Na 10 minut przed końcem pierwszej połowy było 8:10. W kolejnych minutach Vive świetnie grało w defensywie. Po dwóch kolejnych skutecznych odbiorach i kontrach na tablicy było już 9:13. W 27. minucie na parkiecie zameldował się Szymon Sićko i od razu trafił z drugiej linii na 10:14. Ostatecznie pierwsza połowa zakończyła się wynikiem 12:16. Na sekundy przed końcem rzut karny wykorzystał Arkadiusz Moryto.

Vive Kielce w tarapatach

Po pierwszych 30. minutach można było być spokojnym o wynik, jednak już pierwsze akcje drugiej odsłony tego spotkania pokazały, że nie można jeszcze świętować zwycięstwa. Do bramki Kielczan trafili Simonet i Descat, a przewaga Polaków stopniała do zaledwie dwóch trafień. Chwilę później Vive Kielce prowadziło już tylko jedną bramką. Na szczęście dzięki świetnej dyspozycji Alexa Dujszebajewa polski klub dość szybko wyszedł na dwubramkowe prowadzenie.

Na 12 minut przed końcem spotkania Vive mogło ponownie wyjść na 3-bramkowe prowadzenie, jednak rzutu karnego nie wykorzystał Arkadiusz Moryto. Dlatego zamiast 22:25 po trafieniu Walliniusa było 23:25. Co nie udało się w 17. minucie spotkania, udało się w dwudziestej. Karalek wykorzystał świetne podanie kolegów i trafił na 23:26. Dodatkowo kielczanie jeszcze przez ponad 30 sekund grali w przewadze po karze dla Gilberto Duarte. W 24. minucie piękną techniką popisał się Arkadiusz Moryto. Z bardzo ostrego konta wcisnął piłkę do siatki. Chwilę później Montpellier pomyliło się w ataku, a Vive mogło wyjść na 4-bramkowe prowadzenie. Niestety Vujović popełnił faul w ataku.

Ostatecznie czwartkowe spotkanie zakończyło się wynikiem 28:31 dla Vive Kielce. To dobra informacja przed rewanżem, który już w najbliższą środę o godzinie 20:45 odbędzie się w kieleckiej Hali Legionów. Po pierwszym spotkaniu to mistrzowie Polski są bliżej awansu do Final Four Ligi Mistrzów 2022.

Czytaj też:
Poważny wypadek Bogdana Wenty. Były trener trafił do szpitala

Opracowała:
Źródło: WPROST.pl