Kornecki uratował Polsce mecz z Czarnogórą. Nasz szczypiornista obejrzał czerwoną kartkę

Kornecki uratował Polsce mecz z Czarnogórą. Nasz szczypiornista obejrzał czerwoną kartkę

Mateusz Kornecki
Mateusz KorneckiŹródło:PAP / Łukasz Gągulski
Reprezentacja Polski bardzo długo męczyła się z Czarnogórą, ale ostatecznie wygrała. Duża w tym zasługa Mateusza Korneckiego, który bardzo dobrze bronił przez cały mecz. W tym starciu było sporo walki i kontrowersyjnych decyzji sędziego. Przez lwią część meczu Biało-Czerwoni musieli radzić sobie bez Arkadiusza Moryty, który otrzymał czerwoną kartkę.

Mistrzostwa świata w piłce ręcznej mężczyzn, które są rozgrywane w Polsce i Szwecji powoli wkraczają w decydującą fazę. Niestety będą one kontynuowane bez reprezentacji Polski, która przegrywając z Hiszpanią 23:27 przekreśliła swoją szansę na awans. W związku, z czym dwa ostatnie mecze Biało-Czerwonych z Czarnogórą i Iranem będą o honor.

Polska – Czarnogóra. Kornecki pokazał klasę

Najpierw polscy szczypiorniści wyszli naprzeciw reprezentacji Czarnogóry, która przed tym spotkaniem zajmowała czwarte miejsce z dwoma punktami na koncie. Pierwszą połowę rozpoczęli przyjezdni, którzy od razu stworzyli sobie groźną sytuację bramkową, ale świetną interwencją popisał się Mateusz Kornecki. Po chwili do głosu doszedł Sićko, ale jego rzut został obroniony przez bramkarza rywali.

Chwilę później Kornecki znów popisał się skuteczną interwencją, tym razem nasz bramkarz obronił rzut z dystansu Vujovicia. Z kolei po akcji w drugą stronę Arkadiusz Moryto trafił w słupek. Pierwsza bramka padła dopiero po czterech minutach gry. Wynik otworzył Działkowicz, a później podwyższył Jędraszczyk. Nim Czarnogórcy zdążyli się zorientować, Moryto rzucił na 3:0.

Biało-Czerwoni grali w tym meczu bardzo skutecznie w obronie. Świadczy o tym fakt, że w pierwszych 10 minutach gry rywale trafili tylko jedną bramkę. Niestety chwilę później coś się zacięło w naszej grze, bo nasi szczypiorniści roztrwonili czteropunktową przewagę (z wyniku 6:2 zrobiło się 6:5). Na szczęście ta stagnacja nie trwała długo, bo po stracie trzech bramek z rzędu podopieczni Patryka Rombla byli w stanie rzucić siódmego gola.

Arkadiusz Moryto obejrzał czerwoną kartkę

To jednak nie był koniec problemów reprezentacji Polski, bo najpierw dwuminutową karą został ukarany Patryk Walczak, a pół minuty później Arkadiusz Moryto został ukarany czerwoną kartką za faul na rywalu, który był w powietrzu. Spotkało się to ze sporym sprzeciwem, bo powtórki pokazały, że reprezentant Polski skoczył do zagranej piłki i nie widział wybijającego się przeciwnika. Sędziowie jednak byli bezlitości i odesłali zawodnika na ławkę. Przy okazji tego przewinienia podyktowany został rzut karny, którego Sevaljević nie wykorzystał.

To nie była jedyna kara, bo nasi szczypiorniści przez około dwie minuty musieli grać w podwójnym osłabieniu. Na szczęście dzięki postawie Mateusza Korneckiego nasi szczypiorniści nie stracili w tym czasie żadnej bramki, dzięki czemu wciąż utrzymywaliśmy jednobramkowe prowadzenie (7:6). Pod koniec tego spotkania bardzo się zakotłowało, ale ostatecznie Polacy zakończyli pierwszą połowę prowadząc 11:8.

Polska odskoczyła na początku drugiej połowy

Od początku drugiej połowy polscy szczypiorniści byli bardzo zmotywowani do zdobywania kolejnych bramek. I to się udawało za głównie za sprawą Pietrasika i Jędraszczyka. Po dwunastu minutach Biało-Czerwoni prowadzili już siedmioma punktami (20:13).

W pewnym momencie Biało-Czerwoni się zacięli i nie byli w stanie rzucić bramki nawet z rzutu karnego. Z kontratakami wychodzili rywale, którzy byli w stanie zdobyć trzy gole. Tych okazji było więcej, ale na drodze do polskiej bramki stał Mateusz Kornecki, który wielokrotnie udanie interweniował. W 50. minucie nasz bramkarz również zapisał się na liście zdobywców bramek, przerzucając całe boisko. Czarnogórcy byli bezradni wobec postawy naszego bramkarza, dzięki czemu Polska wygrała to spotkanie 27:20.

Czytaj też:
Dujszebajew zaapelował do władz PZPR. „To będzie największy błąd”
Czytaj też:
Polski piłkarz ręczny złożył deklarację. Biało-czerwoni mają jeden cel

Źródło: WPROST.pl