Jakiś czas temu informowaliśmy, że po wygranej 3:0 z Meksykiem podczas turnieju kwalifikacyjnego do igrzysk olimpijskich polscy siatkarze wyszli na kolację, za którą zapłacił Norbert Huber. Nikola Grbić tak postanowił ukarać środkowego w bloku za spóźnienie na śniadanie u premiera Mateusza Morawieckiego. Jak informował wówczas dziennikarz TVP Sport Filip Czyszanowski selekcjoner chciał „żeby nie było za tanio, więc wybrał Chiny”.
Norbert Huber o kulisach spóźnienia do premiera
Na temat spotkania z premierem więcej szczegółów siatkarz ujawnił na łamach „Przeglądu Sportowego” w programie „W cieniu sportu”. W pewnym momencie wywiadu prowadzący Łukasz Kadziewicz nawiązał do afery premiowej piłkarskiej reprezentacji Polski i zapytał Norberta Hubera, czy na spotkaniu z premierem Mateuszem Morawieckim siatkarze śmieszkowali sobie na temat premii.
— W momencie, kiedy ja przyszedłem, to nie wiem, czy padały jakieś słowa na ten temat, bo ja się spóźniłem na śniadanie do premiera. Zaspałem na wyjazd — powiedział.
Mateusz Morawiecki to zrobił razem z drużyną po przyjściu Norberta Hubera
Huber wyznał, że bardzo dobrze mu się spało, a przed snem dodatkowo wyciszył swój telefon, przez co nikt jednak nie był w stanie się do niego dodzwonić. Jak sam przyznał na śniadanie do premiera dotarł spóźniony 10 minut. — Nie wiem, o czym była rozmowa i na jaki temat, bo byłem tak zestresowany tym, że się spóźniłem. Nawet odechciało mi się to śniadanie jeść – stwierdził.
— Widzę, że premier siedzi, to sobie myślę, że się przywitam, i mówię „dzień dobry”. Wchodzę, a wszyscy zaczynają mi bić brawo razem z premierem. Było bardzo dużo dobrych rzeczy do jedzenia, ale w mojej podróży do kancelarii skurczył żołądek o 80 proc. przez co nie byłem głodny — stwierdził.
twitterCzytaj też:
Absurd po kwalifikacjach olimpijskich. Tyle punktów do rankingu FIVB zyskali polscy siatkarzeCzytaj też:
Grzegorz Łomacz zdradził tajemnicę sukcesu Polaków. To okazało się kluczowe