Polska siatkówka straciła wielką postać. „Pałasz” ogrywał Wagnera i sędziował finał IO

Polska siatkówka straciła wielką postać. „Pałasz” ogrywał Wagnera i sędziował finał IO

Władysław Pałaszewski
Władysław Pałaszewski Źródło:archiwum Władysława Pałaszewskiego
Śmierć Władysława Pałaszewskiego mocno mnie poruszyła. To postać, której nie sposób opisać w jednym tekście. Ale „Pałaszowi” to miejsce po prostu się należy.

Wrocławska siatkówka w męskim wydaniu zaliczyła właśnie jeden z najsmutniejszych miesięcy w swojej historii. Nie, nie chcę zestawiać wyniku sportowego i ludzkiego życia.

Fakty są jednak takie, że jeśli pomyśleć o mistrzowskiej Gwardii Wrocław, to od razu na myśl nasuwa się Władysław Pałaszewski. Trener, który rok po roku potrafił ogrywać tego, który jest najsłynniejszym szkoleniowcem w dziejach polskiej siatkówki. „Pałasz” i jego Gwardia, z takimi gwiazdami jak Maciej Jarosz, Ireneusz Kłos czy Lech Łasko, na mecie okazywała się jednak lepsza od Huberta Wagnera w barwach Legii Warszawa. W latach 1980-84 Gwardziści wygrywali złoto trzy (1980, 1981, 1982), a Legioniści dwa razy (1983, 1984). Czyli w mistrzowskim tie-breaku górą Pałaszewski.

Od ostatniego medalu mistrzostw Polski seniorów dla Gwardii w 2024 roku mija równo 30 lat. Wrocławski klub sezon 2023/24 zamknął spadkiem do II ligi, czyli tak naprawdę na trzeci, półamatorski poziom rozgrywkowy. Wiem dobrze, jak trener Pałaszewski trzymał kciuki za to, żeby wrocławska, męska siatkówka wróciła na szerokie wody, czyt. do PlusLigi. Od lat w dolnośląskiej stolicy mogły go jednak cieszyć w elicie głównie panie.

Władysław Pałaszewski nie żyje – ogromna strata dla siatkówki

Trenera Pałaszewskiego poznałem ładnych kilkanaście lat temu. Człowiek, który całym sercem był za siatkówką. Kiedy jeszcze zdrowie pozwalało, regularnie bywał na meczach we Wrocławiu, ale jeździł też po Polsce, jeśli tylko pojawiała się możliwość.

Z ogromnym sentymentem będę też wspominał trudniejsze zdrowotnie czasy, kiedy już wspierając się laską, pan Władysław zasiadał nieco odpocząć, a przy tym z chęcią opowiadając anegdoty o dawnych czasach. Nie ma co ukrywać, „Pałasz” był jedną z największych inspiracji do tego, żeby napisać książkę o historii męskiej Gwardii pod siatką. Pamięć do dat, wyników, emocji, zakulisowych historii, czyli tego, np. który zawodnik spocił się najbardziej na treningu prawie pół wieku temu, była imponująca.

– Zażywam lekarstwa i oglądam siatkówkę. Taki jest mój przepis na codzienność – wspominał w jednej z naszych rozmów. A ja lepszego zdania nie wymyślę.

Pamiętam, że o Macieju Jaroszu mówił, że był tym najlepszym siatkarzem, którego miał pod trenerską ręką. Cieszył się również z roli Tomasza Swędrowskiego, polskiego głosu siatkówki w telewizji, jego podopiecznego z czasów Gwardii, mistrza Polski z 1982 roku.

Pałaszewski to jednak nie tylko wielka postać na Dolnym Śląsku. Zanim zaczął wygrywać z Gwardią, do której wrócił po kilku latach przerwy, zdobył dla Resovii Rzeszów mistrzostwo Polski. „Mistrzowie podwójnej krótkiej”, jak nazywano rzeszowski zespół, miało dwóch bohaterów na ławce trenerskiej – Jana Strzelczyka i właśnie Pałaszewskiego. Tak narodziła się potęga siatkówki w sercu Podkarpacia.

Wygrywał z Hubertem Wagnerem i sędziował finał igrzysk olimpijskich

„Pałasz” był człowiekiem wielu talentów. Potrafił trenować nie tylko siatkarzy, zaczynał od żeńskiego zespołu, mając wśród swoich podopiecznych m.in. Wandę Rutkiewicz, wówczas początkującą siatkarkę AZS Wrocław, a po latach jedną z najwybitniejszych światowych himalaistek.

Trener Pałaszewski to też postać, która słynęła z ciętego, ale trafiającego w punkt poczucia humoru. Miał też w sobie ogromne ciepło i rozmawiając z nim, trudno było odnieść wrażenie, że siedzi przed tobą tak zasłużona postać. A kolejne wątki rozmowy przychodziły niemal naturalnie. Podobnie jak to, że „w przerwie” pomiędzy jednym złotem z Resovią, a już tymi z Gwardią, Pałaszewski z powodzeniem został wyróżniony możliwością sędziowania… finału igrzysk olimpijskich (1976)!

Akredytacja Władysława Pałaszewskiego

To było w trenerze Pałaszewskim najbardziej ujmujące. Przed laty siadał na ławce na balkonie w starej hali Gwardii przy ulicy Krupniczej (dawnej Nowotki) i oglądał mecze. Seniorzy czy seniorki, rywalizacja grup młodzieżowych czy treningi. Liczyła się siatkówka i ludzie. Do których dopisuję się, na końcu listy. Choć w małym stopniu oddając, jak ogromną stratę poniosła polska siatkówka.

I dziękując Trenerze, za wszystko.

twitter

Władysław Pałaszewski – urodzony 10 maja 1936 roku w Obertynie. Polski siatkarz, medalista mistrzostw Polski zarówno jako zawodnik, jak i trener. Sędzia siatkarski. Jako siatkarz występował w takich klubach jak: Sparta Legnica, AZS Wrocław oraz Gwardia Wrocław. W seniorskiej reprezentacji Polski rozegrał 13 spotkań. W roli szkoleniowca prowadził: żeński AZS Wrocław i męskie – Gwardię Wrocław i Resovię Rzeszów. Był również asystentem kadry Polski kobiet oraz reprezentacji Polski juniorów. Poprowadził także w pięciu meczach męską kadrę seniorów podczas towarzyskiego turnieju.

Największymi sukcesami „Pałasza” jako trenera były: srebrny i brązowy medal MP z Gwardią (1964, 1965) oraz 6. miejsce na MŚ z reprezentacją Polski (1962). Za to w przypadku roli szkoleniowca, „najcenniejsze” dokonania Pałaszewskiego to: cztery złote medale MP (1972 z Resovią oraz 1980-82 z Gwardią); cztery srebrne (1973 z Resovią, 1984-85 z Gwardią); dwa brązowe (1965-66 z Gwardią). Dodatkowo reprezentacyjnie srebrny medal ME juniorów (1971). Pałaszewski poprowadził również kobiecy finał IO w Montrealu (1976). Po zakończeniu kariery trenerskiej pozostał sędzią siatkarskim, pełnił również funkcje kwalifikatora i komisarza zawodów.

Zmarł 31 marca 2024 roku w wieku 87 lat.

Czytaj też:
Karol Butryn dla „Wprost”: Będę walczył o wyjazd na igrzyska do końca
Czytaj też:
Sebastian Świderski dla „Wprost”: Grbić nie chce srebra, bo to oznacza pierwszego przegranego

Źródło: WPROST.pl