Sebastian Świderski dla „Wprost”: Grbić nie chce srebra, bo to oznacza pierwszego przegranego

Sebastian Świderski dla „Wprost”: Grbić nie chce srebra, bo to oznacza pierwszego przegranego

Prezes PZPS Sebastian Świderski (z prawej)
Prezes PZPS Sebastian Świderski (z prawej) Źródło:Newspix.pl / Anna Klepaczko
„Chcemy ustrzelić siatkarskiego hat-tricka” – mówi „Wprost” Sebastian Świderski. Prezes PZPS jest dobrej myśli przed finałem Ligi Mistrzów i sezonem olimpijskim.

Po zwycięstwach Projektu Warszawa w Pucharze Challenge i Asseco Resovii Rzeszów w Pucharze CEV oczy polskich kibiców są zwrócone na Jastrzębski Węgiel. Mistrz Polski powalczy 5 maja w tureckiej Antalyi z Trentino Volley w finale Ligi Mistrzów. Zwycięstwo przedłuży serię polskich triumfów w tych rozgrywkach zapoczątkowaną przez Grupa Azoty ZAKSĘ Kędzierzyn-Koźle, a także sprawi, że polskie kluby zatriumfują we wszystkich męskich europucharach sezonu 2023/2024.

Walka o kolejny rok sukcesów polskiej siatkówki

W przypadku pań pełną pulę już zgarnęły Włoszki. Novara wygrała Challenge Cup, a Chieri CEV Cup. Biorąc pod uwagę fakt, że w finale Champions League zmierzą się Imoco Conegliano (z Joanną Wołosz w składzie) z Vero Volley Milano, wszystko jest już przesądzone.

Tuż po zmaganiach w Lidze Mistrzów rozpocznie się pełen emocji sezon reprezentacyjny. Obecność na igrzyskach obu polskich kadr potęguje oczekiwanie sympatyków volley’a nad Wisłą. Nie ma wątpliwości, że po zespole Nikoli Grbicia oczekuje się bardzo wiele. Mowa tu o zespole, który w 2023 roku wygrał każde rozgrywki, w których brał udział. Również panie po sukcesach z ubiegłego sezonu będą przystępować z wielkim apetytem.

Rozmowa z Sebastianem Świderskim, prezesem PZPS

W krótkiej rozmowie dla „Wprost” przeprowadzonej podczas VII Kongresu SBP Sebastian Świderski odwołał się do sytuacji reprezentacji Polski przed najbliższymi miesiącami. Prezes PZPS pokłada wielkie nadzieje w Nikoli Grbiciu, mówiąc, że nie musi narzucać mu oczekiwań. Włodarz krajowej federacji wspomina także o sytuacji Grupy Azoty Chemika Police i ZAKSY Kędzierzyn-Koźle, które z powodu problemów głównego sponsora znalazły się w większych bądź mniejszych kłopotach.

Michał Winiarczyk, „Wprost”: Na Kongresie SBP można było spotkać Piotra Gruszkę, Pawła Zagumnego, Krzysztofa Ignaczaka czy pana. Dawniej występowaliście w strojach sportowych na boisku, dziś w garniturach w salkach konferencyjnych.

Sebastian Świderski: Wielu siatkarzy kończy karierę i zaczyna zabawę albo w biznes, albo w sport z innej strony. Takie miejsca to czas na poszerzanie horyzontów, rozwój osobisty i kontakty. Ta ostatnia rzecz to dość ważna sprawa w dzisiejszym świecie. W sporcie potrzebne są dobre stosunki biznesowe. Trzeba pozyskiwać środki do rozwoju.

Mówi pan o funduszach, to muszę zapytać o pieniądze albo raczej ich brak w Grupa Azoty Chemiku Police. Klub przez lata bazował na jednym sponsorze i teraz wobec jego wycofania grozi mu upadek.

To trudna sytuacja, o której równie trudno jest się wypowiadać jak się jest gdzieś z boku. Doskonale zdajemy sobie sprawę ze sytuacji Grupy Azoty. Konsorcjum bankowe, które zarządza finansami potentata szuka oszczędności. Ucina się wiele projektów między innymi sponsoring. Mam nadzieję, że wszystko się dobrze skończy i ten temat zostanie wyprostowany. Z drugiej strony przykład Chemika daje do zrozumienia, że budowa profesjonalnego klubu na jednym dużym sponsorze to niepewność. Kto jednak spodziewał się, że tak wielka firma jak Grupa Azoty znajdzie się w takim momencie.

Problemy Grupy Azoty w mniejszym stopniu będą oddziaływać także na ZAKSĘ Kędzierzyn-Koźle.

ZAKSA miała w tym sezonie wiele problemów ze zdrowiem graczy. Powrót Olka Śliwki pokazał, jak inaczej wygląda gra zespołu z tym siatkarzem. Zwiększył się poziom i zaangażowanie zawodników. Z Projektem rywalizował zespół z innym nastawieniem niż w poprzednich tygodniach. Liczę, że nie powiedzieli jeszcze ostatniego słowa w PlusLidze, bo po zespole z takimi zawodnikami oczekuje się walki o najwyższe cele.

twitter

Gdy rozmawiałem o sukcesach Projektu Warszawa, Asseco Resovii Rzeszów czy Jastrzębskiego Węgla w europejskich pucharach z prezesem Trefla Gdańsk Dariuszem Gadomskiem, ten powiedział mi, że świadczy to o pierwszej pozycji PlusLigi w rankingu najlepszych lig świata. Zgodzi się pan

Oczywiście. Obecna pozycja PlusLigi to nie jest przypadek, skutek jednego, dwóch czy trzech sezonów. Na moc polskiej ligi cała krajowa siatkówka pracowała długimi latami. Swego czasu w Pucharze Challenge triumfował AZS Częstochowa. Teraz mamy już dwa kolejne europuchary, a liczymy na trzy. Chcemy ustrzelić siatkarskiego hat-tricka. Włochy już to uczyniły w przypadku rozgrywek kobiet. Teraz czas na nas, by udowodnić, że Polska dominuje w Europie. Poza tym fajnie będzie przedłużyć serię rozpoczętą przez ZAKSĘ i sprowadzić puchar Ligi Mistrzów po raz czwarty z rzędu nad Wisłę.

Duża szansa na sukces jest także w przypadku reprezentacji Polski mężczyzn. Argentyńscy siatkarze mówili mi, że ósmy przyjmujący naszej kadry u nich walczyłby o podstawowy skład. To może dawać do myślenia, że Nikola Grbić ma dużą zagwozdkę co do kształtu drużyny na igrzyska.

Jeśli co roku do kadry wchodzi jeden lub dwóch nowych zawodników, to świadczy o dobrym szkoleniu młodzieży w Polsce przez wcześniejsze lata. Nikola Grbić będzie miał ból głowy, ale pozytywny. Chyba każdy się zgodzi, że lepiej mieć takie dylematy niż ich nie mieć. Nikola dużo rozmawia, ogląda, analizuje. Nie myśli tylko o płaszczyźnie sportowej graczy, ale także o sferze mentalnej. Dobrze wiemy jak ważną rolę na igrzyskach odgrywa aspekt psychiczny. Najważniejszym meczem w Paryżu będzie ćwierćfinał. Dla nas to etap nieco pechowy, więc uważam, że Polacy muszą być maksymalnie przygotowani fizycznie, ale jeszcze lepiej psychicznie.

Nikola Grbić i siatkarze otwarcie mówią o medalu olimpijskim.

Trener Grbić nie chce srebra, bo to oznacza pierwszego przegranego. W głowie siedzi mu tylko zwycięstwo. Tak został wychowany i taką postawę prezentował jako siatkarz. Nawet po karierze wpaja podobną mentalność zawodnikom. Jako związek cieszymy się z tego. Nikt nie wywiera na nim presji, nie przypomina mu o oczekiwaniach, bo on robi to sam sobie.

A z jakimi oczekiwaniami spogląda pan na kadrę Stefano Lavariniego?

Od pań chyba nikt nie oczekuje medali. Wiem jednak, że dziewczyny bardzo chcą sprawić kolejną niespodziankę. Mają za sobą fantastyczną Ligę Narodów oraz kwalifikacje olimpijskie w Łodzi. Nie brak im potencjału, bo potrafią wygrywać z najmocniejszymi. Polki mogą być taką typową drużyną turniejową, która zadziwi kibiców. Nikt nie ma nic przeciwko takiemu prezentowi.

Czytaj też:
Gwiazda na dłużej w PlusLidze. Kapitalne wieści dla kibiców czołowego klubu
Czytaj też:
Syn legendy zabrał głos po debiucie. Michał Winiarski może być dumny

Źródło: WPROST.pl