Coraz większe kłopoty ZAKSY. Spełniło się stare siatkarskie powiedzenie

Coraz większe kłopoty ZAKSY. Spełniło się stare siatkarskie powiedzenie

Projekt Warszawa
Projekt Warszawa Źródło:PAP / Piotr Nowak
W hicie 27. kolejki PlusLigi Projekt Warszawa podjął u siebie Grupę Azoty ZAKSĘ Kędzierzyn-Koźle. To było ważne spotkanie w kontekście czołówki tabeli i fazy play-off. Zapowiadało się ciekawe spotkanie.

Gospodarze plasują się na trzecim miejscu i w przypadku zwycięstwa za trzy punkty wyprzedzą jednym punktem drugi Aluron CMC Wartę Zawiercie. Z kolei w przypadku gości sytuacja ma się zupełnie inaczej. Kędzierzynianie plasują się na dziewiątym miejscu i musi punktować, by wyprzedzić Stal Nysę i AZS Olsztyn oraz awansować do fazy play-off.

Kapitalne otwarcie ZAKSY Kędzierzyn-Koźle

To spotkanie w wyjściowym składzie rozpoczął Aleksander Śliwka, który w trakcie sezonu złamał palec. Dotychczas przyjmujący wspierał swoją drużynę z ławki, a w czasie kontuzji pomagał mentalnie podczas meczów swoich kolegów. Kapitan Kędzierzynian od razu pokazał, że jest wartością dodaną, bo zdobył pierwszy punkt w tym meczu po ataku z pipe. Po chwili goście wyszli na prowadzenie 3:0. Serię Davida Smitha na ataku przerwał dopiero Artur Szalpuk, który dał swojej drużynie pierwszy punkt.

Chwilę później goście odskoczyli na pięć „oczek” (10:5) i kontrolowali przebieg tego seta. W dalszej części tej partii gospodarze nabrali wiatru w żagle i odrobili część strat (19:17). Po serii czterech straconych punktów z rzędu Adam Swaczyna poprosił o czas, by skorygować błędy swoich podopiecznych. Ten bardzo zacięty set zakończył się zwycięstwem aktualnych wicemistrzów Polski 25:21, a decydujący punkt zdobyli David Smith i Aleksander Śliwka, którzy postawili szczelny blok na Bartłomieju Bołądziu.

twitter

Powrót Projektu Warszawa

Drugiego seta siatkarze ZAKSY rozpoczęli równie znakomicie, jak pierwszego. Dzięki skutecznemu blokowi Aleksandra Śliwki na Arturze Szalpuku Kędzierzynianie wyszli na prowadzenie 8:4, po czym Piotr Graban poprosił o czas dla swojej drużyny. Na nic się to nie zdało, bo chwile po tym czasie Bartłomiej Bołądź pomylił się w ataku i rywale odskoczyli na cztery „oczka” (9:4). W dalszej części tej partii goście odskoczyli na sześć pkt (13:7), na co próbował reagować szkoleniowiec Projektu. Na parkiecie zameldował się Linus Weber za nieskutecznego Bartłomieja Bołądzia. Nic to nie zmieniło i rywale znów wygrali, tym razem 25:16.

Początek trzeciej partii był już bardziej wyrównany. Projekt Warszawa wyszedł na prowadzenie 4:2 i wydawało się, że siatkarze tej drużyny zapomnieli o tym co się działo w dwóch poprzednich setach. Ostatecznie ZAKSA doprowadziła do wyrównania 9:9, a za sprawą skutecznego ataku Paszyckiego odskoczyła na 10:9. Ta odsłona tego meczu była niezwykle zacięta, a siatkarze grali punkt za punkt. Ostatecznie więcej zimnej krwi w końcówce zachowali gospodarze, którzy wygrali 25:23.

Mecz rozstrzygnął tie-break

Czwarty set był równie zacięty, co poprzedni. Przy wyniku 12:11 dla ZAKSY kapitalną obroną na wślizgu popisał się Aleksander Śliwka. Kapitanowi Kędzierzynian udało się podbić piłkę, a jego kolegom ją przebić, ale po chwili zgłosił jakieś problemy i upadł na parkiet. Na szczęście to był tylko skurcz, który pozwolił mu dokończyć ten mecz. Ostatecznie ta akcja została powtórzona. Co gorsza, chwilę wcześniej ucierpiał Bartosz Bednorz i w przerwie na challenge musiał być rozmasowany przez fizjoterapeutów. Koniec końców obaj dokończyli tę partię, która padła łupem gospodarzy. Projekt Warszawa zatriumfowali 25:20, co oznaczało tie-breaka.

Piąty i decydujący set był bardzo zacięty i wyrównany. W decydującym momencie, przy wyniku 16:16 Paszycki zderzył się z Januszem, co oznaczało piłkę meczową dla Projektu Warszawa. Artur Szalpuk skutecznym atakiem zdobył 18 pkt i zakończył to spotkanie. Tym samym spełniło się stare siatkarskie powiedzenie, które mówi, iż jeśli nie wygrywasz 3:0, przegrywasz 2:3.

Czytaj też:
Miał trafić do ZAKSY, wybrał Rosję. Gwiazda siatkówki zmieni klub
Czytaj też:
Syn legendy zabrał głos po debiucie. Michał Winiarski może być dumny

Opracował:
Źródło: WPROST.pl