Polscy siatkarze z uśmiechami odebrali nominacje olimpijskie i udali się do Paryża. Tam w sobotę 27 lipca rozpoczną rywalizację w turnieju czterolecia. Biało-Czerwonych, liderów rankingu FIVB oraz brązowych medalistów ostatniej Ligi Narodów, upatruje się w gronie kandydatów do złotego medalu.
Rozmowa z Damianem Wojtaszkiem, mistrzem świata z 2018 roku
Siatkarze Nikoli Grbicia zagrają w grupie z Egiptem, Brazylią i Włochami. Nie ma wątpliwości, że pierwszy rywal to outsider całego turnieju olimpijskiego. To między Polską, Canarinhos i Italią rozstrzygną się losy pierwszego miejsca w kwartecie. Fani „Gangu Łysego” mają wielkie oczekiwania wobec zawodników, ale zarazem także wielką pewność siebie.
Damian Wojtaszek trzy lata temu był bliski wyjazdu na igrzyska. Długo walczył o miejsce w składzie z Pawłem Zatorskim, choć finalnie Vital Heynen postawił na młodszego z libero. Mistrz świata z 2018 roku podzielił się z „Wprost” wspomnieniem z tamtego okresu, a także odwołał się do nadchodzącego sezonu z PGE Projektem Warszawa. Zespół ze stolicy po wywalczeniu Pucharu Challenge i brązowego medalu PlusLigi ma apetyt na Final Four Ligi Mistrzów.
Michał Winiarczyk, „Wprost”: Od czasu zakończenia kariery reprezentacyjnej masz znacznie więcej wolnego w wakacje.
Damian Wojtaszek: Po latach człowiek zdaje sobie sprawę, ile ciekawych rzeczy może zrobić w te wolne wakacje razem z dziećmi. Każdy z nas wie, że nie żyjemy tylko siatkówką, więc doceniam teraz możliwość odpoczynku z najbliższymi. W tamtym okresie jednak nie żałowałem, że nie mam wolnego. Miałem okazję grać w reprezentacji, a to ogromne wyróżnienie. Teraz wolne przydaje się również dlatego, że sezony są coraz trudniejsze. Biorąc pod uwagę fakt, że w nadchodzącym sezonie zagramy w Lidze Mistrzów, musimy być dobrze przygotowani na grę na wielu frontach.
Zatęskniłeś za kolegami z Projektu? Skład się nie zmienił zbyt mocno.
Jesteśmy tak zgraną grupą, że mamy ze sobą kontakt praktycznie zawsze – nawet poza sezonem. To nie jest tak, że kończymy sezon, zbijamy piątki i widzimy się przed początkiem okresu przygotowawczego. Lubimy spędzać wspólnie czas, a jak nie ma możliwości, to przynajmniej sobie przez telefon rozmawiamy. W Projekcie jest tak dobra atmosfera, że u nas nie ma „kolegów z pracy”. Nie skłamię, jeśli powiem, że wytworzyły się tu już przyjaźnie.
Zachowanie trzonu składu można upatrywać w kategoriach atutu w kontekście nadchodzącego sezonu?
Możesz mieć rację. Liga Mistrzów to najmocniejsze rozgrywki w Europie. Tu potrzeba maksymalnej mobilizacji i świetnej formy. Chcemy powalczyć o coś więcej niż tylko występy w fazie grupowej. W tym sezonie wróci Final Four. Chcielibyśmy się w nim znaleźć.
Historia ZAKSY Kędzierzyn-Koźle w ubiegłym sezonie pokazała, że gra w wielu rozgrywkach może być brutalnie wyniszczająca.
Mamy czternastkę naprawdę znakomitych zawodników, którzy potrafią się uzupełniać. Wiadomo, kontuzje zawsze mogą się przytrafić, jednakże jesteśmy gotowi do długiej rywalizacji.
Mistrz świata wierzy w kolegów z reprezentacji Nikoli Grbicia
Przejdźmy do kadry. Gdy Nikola Grbić przekładał ogłoszenie kadry na igrzyska przypomniała mi się historia z tobą i Pawłem Zatorskim z 2021 roku, kiedy nie wytrzymując napięcia poszliście do Vitala Heynena z prośbą, by ten wyjawił, który z was poleci do Tokio. Czy można powiedzieć, że zawodnicy, głównie atakujący mogli czuć to samo co wy przed laty?
Nie znam informacji stojących za wyborami trenera Grbicia, więc mogę się odnieść tylko do swojej historii. Uważam, że im szybciej szkoleniowiec ogłosi kadrę na igrzyska, tym lepiej. To, co przechodzi zawodnik niepewny udziału, to gehenna. Codziennie zadręczasz się myślami czy jesteś w składzie, czy nie. Czujesz na sobie dodatkową presję, która nie pozwala grać podczas zgrupowań i sparingów najlepszej siatkówki. Im szybciej dowiesz się, że jedziesz na igrzyska, tym z większym spokojem możesz się na nie przygotowywać, a to w konsekwencji może przekuć się na lepszą formę sportową. Każdy trener ma jednak na ten temat inne zdanie.
Jak zapatrujesz się na obecną reprezentację Polski przed igrzyskami?
Nie opuszczam jej spotkań. Nie tylko śledzę przed telewizorem, ale i jeżdżę na ich spotkania. Nawet ostatnio oglądałem Polaków w Sopocie. Mam bardzo dobry kontakt z chłopakami, którzy grają w obecnej kadrze. Trzymam kciuki za to, by wystrzelili z formą w ćwierćfinale olimpijskim. Tak samo życzę powodzenia dziewczynom. Mimo że niezbyt mocno śledzę siatkówkę kobiet, to wiem jak wiele znaczy dla nich możliwość gry na igrzyskach. Mogą być czarnym koniem zmagań.
Paweł Zatorski znów wygrał rywalizację o miejsce w składzie kosztem Jakuba Popiwczaka.
Z góry wiedziałem, że Paweł pojedzie na igrzyska. Nikt nie zaryzykuje wzięcia niedoświadczonego libero na tak wielki turniej. Nawet jeśli „Zati” nie prezentował się wcześniej tak, jak zwykle, to miał chwilę, aby złapać formę. Mam nadzieję, że zagra turniej życia w Paryżu.
Masz jakiś inny zespół oprócz Polaków, który mocniej cię ciekawi w kontekście igrzysk?
Interesuje mnie kadra Niemiec. Zagrali kapitalne kwalifikacje oraz Ligę Narodów. Jestem ciekaw jak ta mieszanka młodości z doświadczaniem zaprezentuje się w Paryżu.
Czytaj też:
Słynny trener zaskoczył opinią nt. polskich siatkarek. To zrobił z kadrą LavariniCzytaj też:
Bartosz Bednorz z pięknym prezentem z okazji urodzin. Efekty zbiórki są niesamowite!
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.