Stefan Hula to jeden z cichych bohaterów polskich skoków. Od lat pozostaje w cieniu bardziej utytułowanych kolegów. Indywidualnie nigdy nie błyszczał. Nie stawał na podium Pucharu Świata, a jego najlepszym występem na mistrzostwach świata było 12. miejsce w 2019 roku w Seefeld. Hula świetnie spisywał się w Pjongczangu. Na normalnym obiekcie był piąty (prowadził po pierwszej serii), a z drużyną sięgnął po brązowy medal.
To właśnie z drużyną Hula osiągał największe sukcesy. Raz stawał na najwyższym stopniu podium, czterokrotnie był drugi, a dwa razy zajmował trzecie miejsca.
Skoki narciarskie. Stefan Hula nie ma złudzeń. Piątych igrzysk nie będzie
Dla 35-letniego zawodnika igrzyska w Pekinie są już czwartą imprezą tej rangi. Hula startował we włoskim Turynie, kanadyjskim Vancouver, a także wspomnianym już Pjongczangu. W 2014 roku zabrakło dla niego miejsca w składzie na igrzyska w Sochi.
W rozmowie ze skijumping.pl skoczek bardzo krótko skomentował szanse na wystartowanie podczas kolejnych igrzysk. – Oj nie... Nie da rady... – przyznał skoczek. Podczas olimpiady w Mediolanie skoczek będzie miał 39 lat.
- Tata to dwukrotny olimpijczyk, a ja miałem zaszczyt czterokrotnie reprezentować Polskę na igrzyskach. Życzę tego każdemu sportowcowi, by mógł pojechać na igrzyska, walczyć o medale i cieszyć się tym świętem – dodał na koniec Stefan Hula.