Jeszcze w połowie marca Adam Małysz sugerował, że jednym z rozważanych przez Polski Związek Narciarski scenariuszy jest pozostawienie Michala Doleżala na stanowisku trenera polskich skoczków. – Myślę, że jest to możliwe i jest to bardzo możliwe. Tylko trzeba porozmawiać i zobaczyć, jak Michal to widzi i jaki system chce stworzyć. Później będziemy decydować, bo to nie jest proste – mówił dyrektor sportowy PZN w studio TVP Sport.
Skoki narciarskie. Małysz rozmawiał z Doleżalem
Małysz i Doleżal są już po zapowiadanej rozmowie, podczas której, jak przekazał dyrektor sportowy PZN w rozmowie z WP SportoweFakty, nie usłyszał odpowiedzi na wszystkie swoje pytania, w tym te dotyczące przyczyn słabej formy Biało-Czerwonych i pomysłów na przezwyciężenie kryzysu dotykającego polską kadrę. – Ale tutaj i tak bardziej chodzi o związek i jego zarząd. Michał będzie zaproszony po sezonie na rozmowę. Nie tylko w tej sprawie, ale też ogólnie, aby porozmawiać o przyszłości – przyznał.
Jak zaznaczył Małysz, obecnie priorytetem jest dokończenie sezonu, a decyzja w sprawie przyszłości Doleżala zapadnie już po zakończeniu rywalizacji w Pucharze Świata. Przy okazji były skoczek uciął spekulacje części dziennikarzy twierdzących, że decyzja w sprawie przyszłości Doleżala zostanie ogłoszona w najbliższych dniach. – Nie ogłosimy jej w Planicy, jak podają media. Najpierw trzeba zakończyć sezon, a potem podjąć ostateczną decyzję. Decyzję, która nie należy do mnie, ale do związku. Ja dostałem zlecenie prowadzenia rozmów z trenerami – podkreślił.
Portal Sport.pl przekazał, że Doleżal otrzymał już cztery oferty z zagranicznych federacji. Jedna z nich dotyczy współpracy ze Stefanem Horngacherem, który prowadzi reprezentację Niemiec. – Jestem na to wszystko zły. Bo żeby to miało ręce i nogi, cała sprawa potrzebuje spokoju. I ciszy. A w tym momencie trwają spekulacje, dowiadywanie się informacji na boku. To nie służy naszym staraniom – zaznaczył Małysz.
Czytaj też:
Chwile grozy na skoczni w Planicy. Austriak może i tak mówić o dużym szczęściu