Przed sezonem 2023/24 Harald Rodlauer, jeden z najsłynniejszych trenerów skoków narciarskich kobiet, został szkoleniowcem reprezentacji Polski. Przed nim stało trudne zadanie. Musiał potencjał kadrowy zbudować praktycznie od zera, bo nie mamy zbyt wielu zawodniczek. W sezonie letnim wydawało się, że jego podopieczne robią postępy, ale zima dała brutalną weryfikację. Wciąż żadna Polka nie wywalczyła punktów Pucharu Świata, a szczytem marzeń pozostaje kwalifikacja do zawodów. Austriak zdecydował się zatem na pewne rozwiązanie.
Kinga Rajda i Kamila Karpiel wrócą do kadry?
Przypomnijmy, że w trakcie sezonu Rodlauer wycofał Nicole Konderlę ze startów w Pucharze Świata, ponieważ nie widzi dla niej miejsca w elicie. Ta zawodniczka miała być liderką kadry, ale nawet w zawodach niższej rangi nie zachwyca. Stąd szkoleniowiec chce, by do reprezentacji wróciły skoczkinie, które zakończyły swoje kariery. To Kinga Rajda oraz Kamila Karpiel.
Obie wciąż są młode, a w trakcie skakania był czas, kiedy pokazywały potencjał. Rajda podczas jednych zawodów PŚ była nawet na szóstej pozycji, a Karpiel uzbierała 10 punktów w swoich startach w tym cyklu. Obie panie z różnych powodów odeszły ze skoków, ale Rodlauer widzi nadzieję na ich powrót, co wyraził w rozmowie z portalem sport.tvp.pl.
– Miałem bardzo dobrą rozmowę z Kamilą. Obiecała, że dokładnie wszystko przemyśli. Nie dotarłem osobiście do Kingi, natomiast Stefan przekazał jej wiadomość ode mnie – podkreślił Rodlauer.
Austriak stara się dźwignąć skoki kobiet w Polsce
Obecnie trudno liczyć, że Anna Twardosz, Pola Bełtowska, czy też Natalia Słowik wystrzelą z formą. Dlatego też ewentualny powrót Rajdy i Karpiel mógłby pomóc Rodlauerowi w znalezieniu liderki kadry. Tej obecnie po prostu nie ma, patrząc na fakt, że Konderla nie skacze w Pucharze Świata.
Austriacki trener w przypadku powrotu dwóch skoczkiń do zespołu musiałby też pilnować atmosfery w drużynie. W przeszłości bowiem dało się usłyszeć, że choćby Konderla i Rajda mają ze sobą słabe relacje.
Czytaj też:
Martwiące słowa gwiazdy. Był bezwzględnie szczeryCzytaj też:
Co za słowa o Thomasie Thurnbichlerze. Apoloniusz Tajner nazwał go trenerem trzeciej generacji