Ostatnie tygodnie są bardzo intensywne dla Huberta Hurkacza. Zaraz po zakończeniu rozgrywek w Metz – gdzie wygrał cały turniej – Polak udał się do Stanów Zjednoczonych, aby tam wziąć udział w kolejnych zawodach ATP. Wieczorem 29 września rozegrał swój pierwszy mecz, w którym poradził sobie z Alexem Boltem.
Małe problemy i wielka dominacja
Tym samym pochodzący z Wrocławia tenisista przedłużył świetną passę. Starcie z Australijczykiem było bowiem piątym z rzędu, w którym nie oddał przeciwnikowi żadnego seta. W meczu z Boltem niewiele jednak brakowało, aby tak się stało. Co prawda Hurkacz cały czas utrzymywał nad rywalem niewielką przewagę, lecz do rozstrzygnięcia go potrzebny był tie-break. Dopiero w nim nasz reprezentant pokazał pełnię umiejętności i przeważył szalę zwycięstwa na swoją korzyść.
Wrocławianin kontynuował doskonałą grę również w drugiej części meczu. W jego początkowej fazie przełamał swojego przeciwnika, a następnie kompletnie go zdominował. Pewne, mocne serwisy i sprytne uderzenia kończące sprawiły, że Hurkacz prowadził aż 5:0. Australijczyk był w stanie wygrać zaledwie jednego gema. Ostatecznie więc Bolt poległ w starciu z Polakiem 0:2.
O której mecz z Asłanem Karacewem?
Następnym przeciwnikiem Hurkacza będzie Asłan Karacew. Rosjanin to rywal ze zdecydowanie wyższej półki. Ich pojedynek w ramach 1/8 finału turnieju odbędzie się 30 września około godziny 22:00 polskiego czasu.
Czytaj też:
Kibice mają go dość, komunikatu wciąż brak. Jest faworyt do zastąpienia Koemana w Barcelonie