Przed meczem z Paulą Badosą było wiadomo, że spotkanie praktycznie nie ma żadnej stawki. Hiszpanka już wcześniej zapewniła sobie awans do półfinału WTA Finals, dzięki czemu w spotkaniu z Igą Świątek nie musiała grać na 100 proc. 20-latka z Raszyna z kolei na inaugurację prestiżowego turnieju uległa Marii Sakkari, a później przegrała z Aryną Sabalenką, tracąc szanse na grę w czołowej czwórce imprezy.
WTA Finals. Świątek ograła Badosę
Od początku spotkania to nasza reprezentantka wyglądała na bardziej zmotywowaną. Wprawdzie Badosa przełamała Świątek już w trzecim gemie, ale Polka szybko doprowadziła do przełamania powrotnego. Partia stała się wyrównana, ale końcówka należała do 20-latki, która bezlitośnie wykorzystała błędy Hiszpanki, wygrywając seta 7:5.
Początek drugiej partii miał podobny przebieg, a Badosa ponownie szybko przełamała triumfatorkę French Open 2020. Obie zawodniczki nie ustrzegały się błędów, chociaż większą skutecznością i tak wykazała się Świątek. Polka w ósmym gemie przełamała Hiszpankę i przybliżyła się do wygranej w secie, który ostatecznie zakończył się wynikiem 6:4 dla Polki i pewnym zwycięstwem 2:0 w całym spotkaniu (7:5, 6:4).
Tym samym 20-latka udanie zrewanżowała się za porażkę, jakiej doznała w Tokio. Przypomnijmy, Polka na igrzyska pojechała w roli jednej z faworytek i kandydatek do medalu olimpijskiego, ale szybko pożegnała się z turniejem. Wyeliminowała ją właśnie o cztery lata starsza Hiszpanka, która pokonała Świątek w drugiej rundzie. Ostatecznie Badosa doszła do ćwierćfinału turnieju olimpijskiego, gdzie skreczowała spotkanie z Marketą Vondrousovą.
Czytaj też:
Krecz w meczu rywali Hurkacza. Włoch schodził z kortu ze łzami w oczach