Iga Świątek podczas tegorocznego Australian Open osiągnęła życiowy sukces, ponieważ do tej pory 20-latce nie udało się awansować do ćwierćfinału turnieju w Melbourne. Tym razem Polka nie dość, że przebrnęła 1/8 finału, to zakwalifikowała się do finałowej czwórki. W starciu o finał uległa Danielle Collins, która z kolei kilka dni później przegrała decydujący mecz z Ashleigh Barty.
Iga Świątek zaskoczyła dziennikarza
Podczas turnieju kibice i dziennikarze analizowali drabinkę imprezy, rozważając, z kim Świątek można zagrać w kolejnych rundach. Co ciekawe, sama zawodniczka unikała takich analiz. – Skupiam się na pracy, nie patrzę w drabinki, w Australii wiedziałam tylko, z kim się spotkam w kolejnej rundzie – powiedziała w rozmowie z Sebastianem Parfjanowiczem z tvpsport.pl.
Dziennikarz nie krył zaskoczenia taką odpowiedzią. – Nie wierzę. My tu analizowaliśmy, że Iga dobrze trafiła, że nie ma w połówce drabinki ani Barty, ani Sakkari, a Ty nawet o tym nie wiedziałaś? – zapytał.
Świątek w odpowiedzi stwierdziła, że tylko zapytała swoich współpracowników, czy ma dobre losowanie czy złe, bez wskazywania konkretnych nazwisk. – Powiedzieli mi, że jest dobre. I w sumie nie do końca wiedziałam, czy dla nich dobre to to samo, co dla mnie dobre – dodała. Jak wyjaśniła, koncentrowanie się tylko na najbliższym spotkaniu bardzo jej pomogło, ponieważ nie traciła energii na rozmyślania, co czeka ją na dalszym etapie turnieju.
Zmiana trenera
Podczas wywiadu poruszono także kwestię zmiany trenera Świątek, do której doszło w grudniu. Przypomnijmy, Piotra Sierzputowskiego zastąpił Tomasz Wiktorowski, który przygotowywał tenisistkę do turniejów w Australii. Jak przyznała, przez długi czas zastanawiała się, czy kończyć wieloletnią i owocną współpracę z poprzednim szkoleniowcem.
Ale jak porozmawiałam z trenerem Wiktorowskim, to przekonałam się, że nasze wizje są bardzo spójne i on ma w sobie dużo wiary w to, co możemy zrobić. Wtedy pomyślałam, że dużo zmian, których dokonałam w mojej karierze, obróciło się na dobre, więc dlaczego ta miałaby być inna– zaznaczyła.
Czytaj też:
Wielkie emocje w finale Australian Open. Faworytka przegrywała 1:5 i odwróciła losy seta