4 sierpnia od samego początku obfitował w występy Polaków. Tego dnia jako jedni z pierwszych do boju w igrzyskach olimpijskich ruszyli sportowcy uprawiający rzut oszczepem, czyli Cyprian Mrzygłód i Marcin Krukowski.
Myrzgłód celowo palił próby
Najpierw kilka prób podjął pierwszy z wymienionych lekkoatletów i niestety nie był to dla niego udany występ. Swój udział w zawodach rozpoczął od spalonej próby. Rzucił tak słabo, że od razu postanowił przekroczyć dozwolone pole i oszczędzić sędziom mierzenia nieudanego rzutu. Niestety do podobnego rozwiązania musiał się uciec także za drugim razem.
Dopiero w trzeciej próbie Mrzygłód rzucił tak, że nie musiał się wstydzić swojego wyniku. Osiągnął dystans na poziomie 78.33 metra, co jednak dało mu dopiero 11. miejsce w grupie A. Polak nie awansował więc do finału. Do najlepszej trójki brakowało mu wiele. Chopra z Indii rzucił na 86.65 metra, Vetter z Niemiec na 85.64, a Etelatalo z Finlandii na 84.50.
Krukowski również w słabej formie
Krukowski też rozpoczął konkurs w nerwowy sposób. Wydaje się, że stanął zbyt daleko tuż przed oddaniem rzutu. Jego oszczep zatrzymał się około 72. lub 73. metra. Tej próby dokładnie jednak nie zmierzono, ponieważ Polak celowo przekroczył pole. Za drugim razem nasz zawodnik już nie palił celowo swojego rzutu, ale nie mógł być z niego zadowolony – osiągnął zaledwie 74.65 metra. Fatalnie poszło mu również w trzeciej próbie, bo rzucił poniżej 70 metrów i tak jak Mrzygłód odpadł z igrzysk olimpijskich.
Czytaj też:
Tokio 2020. Fajdek i Nowicki powtórzą sukces polskich młociarek? Wielki finał już w środę